Jutro podopieczni Ryszarda Tarasiewicza podejmą ekipę Stali Mielec. W Legnicy nikt nie ma wątpliwości, że mecz z niżej notowanym rywalem trzeba wygrać, choć zadanie wcale nie musi być łatwe. – Tak długo, jak długo będzie się utrzymywać korzystny dla rywala wynik, wiara będzie go pchać do dobrej gry – przewiduje trener zielono-niebiesko-czerwonych.
Do pierwszego z czterech ostatnich meczów w tym sezonie legniczanie przystąpią podbudowani zwycięstwem nad wiceliderem – Zagłębiem Sosnowiec. Trener Ryszard Tarasiewicz docenia wagę tego sukcesu, ale z żelazną konsekwencją przypomina: nie patrzmy na przeciwników i wyniki, róbmy swoje!
– Pokonaliśmy zespół zaangażowany w walkę o awans i to zwycięstwo na pewno dało nam nadzieję. Musimy jednak skupić się na tym, by nadal grać dobrze i wygrywać! – ucina szkoleniowiec. – Przed nami kolejny mecz, chcemy zgarnąć trzy punkty. Jednak podobny plan mają pozostałe drużyny walczące o ekstraklasę. Zróbmy więc swoje, by mieć czyste sumienie. Zobaczymy, co życie nam zarezerwowało.
W walce o punkty, dzięki którym zielono-niebiesko-czerwoni mogą zmniejszyć dwupunktową stratę do miejsca gwarantującego awans, nie pomoże Michał Stasiak. Środkowy obrońca obejrzy mecz z wysokości trybun, bo w spotkaniu z Zagłębiem obejrzał czwartą już żółtą kartkę. O jego nieobecności bez dwóch zdań wie trener Stali, Zbigniew Smółka, który ostatnie pojedynki Miedzi oglądał na żywo.
– Być może myślami jest już przy kolejnym sezonie i chce zaangażować któregoś z zawodników? – komentuje z przymrużeniem oka trener Tarasiewicz. Po chwili z jego twarzy znika jednak uśmiech i w poważnym tonie przestrzega hurraoptymistów: – Przeciwnik ma spokój, bo nie gra o awans. I tak długo, jak długo będzie się utrzymywał korzystny dla niego rezultat, wiara będzie go pchać do dobrej gry – kończy.
Mecz Miedź – Stal jutro, 17 maja, na stadionie im. Orła Białego w Legnicy. Pierwszy gwizdek o godz. 19.