Tragedia w fabryce LSSE. Zginął brygadzista

Nie żyje niespełna czterdziestoletni brygadzista, który pracował dziś na porannej zmianie w Faureci. Mężczyzna został przygnieciony maszyną do formowania plastykowych elementów. Do tragedii doszło o godz. 8.40 na terenie francuskiej fabryki działającej w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomiczniej przy ul. Jaworzyńskiej.

– Pracownika reanimowali najpierw koledzy z pracy, a następnie przybyli na miejsce policjanci – relacjonuje młodszy aspirant Jagoda Ekiert z zespołu prasowego legnickiej policji. Gdy na miejsce dotarła ekipa pogotowia ratunkowego, poszkodowanemu udało się przywrócić akcję serca.

– Niestety, po dowiezieniu do szpitala mężczyzna zmarł. Prawdopodobną przyczyną zgonu były obrażenia wielonarządowe. Szczegóły wyjaśni sekcja zwłok. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Legnicy – dodaje policjantka.

Jak wynika z relacji Jana Buczkowskiego, kierownika legnickiego oddziału Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu, pracownik wszedł w tzw. strefę niebezpieczną, która jest zazwyczaj odgrodzona osłonami, barierami lub siatkami. Teoretycznie, po wejściu w to miejsce, maszyna powinna się zatrzymać. W tym przypadku tak się jednak nie stało.

– Mężczyzna mógł samodzielnie zablokować zabezpieczenia i podjąć ryzyko na przykład naprawy urządzenia lub też po jego wejściu w strefę niebezpieczną, z jakiegoś powodu, zabezpieczenie jednak nie zadziałało i silnik pozostał w ruchu – to wszystko jest przedmiotem naszego postępowania wyjaśniającego – informuje inspektor Jan Buczkowski. Jedno jest pewne: w chwili wypadku maszyna była w ruchu.

Na miejscu tragedii pracowali zarówno prokurator, jak i biegli z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz informatyki, ponieważ urządzenie było sterowane w sposób zautomatyzowany.

Z relacji inspektora BHP, jak  i policji wynika, że ofiara wypadku to legniczanin. Był bardzo doświadczonym i niezwykle cenionym pracownikiem.

FOT. ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

  1. Spoczywaj w pokoju. +++++
    Niestety mamy takie czasy. Stały trend w obozach pracy typu Manwinkel, nciafrau, fotele , fross i inne. Normy rekordy, wydajność itp. Przyszedł w sobote do pracy. Firma w ramach oszczędności nie wziela UR. Cos się zacięło. Zmostkował coś i …. Nie będzie miał szans sie obronić – że normy wydajność. Niestety lemingi ( kierownicy i wyżej gotują nam takie zycie. Oni maja kase a my jesteśmy wysysani do cna.W Voss afera że obcokrajowcy więcej zarabiają od nas a mniej robia. To wam mowie my i oni są winni. My że nie sprzeciwimy sie a lemingi ze ich słupki się liczą.
    A szykuje sie ustawa http://forsal.pl/artykuly/1103037,nowy-kodeks-pracy-pensja-za-nadgodziny-trafi-na-konto-powiernicze-pracodawcy.html

  2. Do autorów Limii i Xxx. Oczywiście, że francuską. Przepraszam za błąd, który był wynikiem pośpiechu. Dziękuję za zwróconą uwagę.

  3. Bylem operatorem linii Mercedes produkowala maszyna półki do Mercedesów i czesto sie zdarzało ze pausowalo sie maszyne w biegu zeby poprwic material bo sie zawiną przed naciskiem prasy maszyny ktora ma 600 ton i czesto brakowalo zeby tragedia sie wydarzyła ale wydajność musi byc i nie mogą iść szroty bo kierowniczek „szczur” jak to zobaczy to dostajesz zjeby jak bys zobil cos najgorszego… brak słów cieszę sie ze tam nie pracuje skóra ciągle swędzi od materialu która daje sie do maszyny i przy wyciaganiu półek ide sobie tak podraznic skore na rękach i twarzy ze czlowiek chodzi pozniej czerwony. Za soboty pracą co 3 miesiące.

  4. Prawda jest taka że w zakładzie niema czasu na przeglądy maszyn bo zawsze ilość sztuk jest priorytetem. Połowa zakładu działa na trytytki i zmostkowanych urządzeniach. Ten nieszczęśliwy wypadek był już drugim w okresie miesiąca, wcześniej operatora przygniotł manipulator, chłopak jest na zwolnieniu lekarskim. W zakładzie panuje dziwny zwyczaj że dopóki maszyna chodzi i produkuje części to każde uwagi operatorów że coś jest nie tak maszyna dziwnie chodzi nie da brane pod uwagę. Dopiero jak maszyna stanie nieruchomo to są wyzwani pracownicy utrzymania ruchu i pod warunkiem że są części zamienne. Nowy dyrektor wychodzi z założenia że trzeba oszczędzać i jak do tej pory przy czyszczeniu maszyn było 3,4 operatorów to teraz wystarczy 1 lub 2.

  5. Tak właśnie to wyglada, szkoda zrobic postoj bo normy sie nie zrobi. A w innych faurencjach poza Pl robia tak zeby zrobia , ale sie nie narobic a jeszcze zarobic a u nas byle zajechac ..

Dodaj komentarz