Podmiana zwłok w prokuraturze (WIDEO)

Rodzina zmarłego legniczanina, który na skutek pomyłki zakładu pogrzebowego miał aż dwa pochówki, domaga się zadośćuczynienia od Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. W czwartkowe popołudnie strony spotkały się w siedzibie spółki. Do porozumienia jednak nie doszło.

Przypomnijmy, że w poniedziałek należący do LPGK Zakład Usług Pogrzebowych pomylił ciała zmarłych i umieścił je w niewłaściwych trumnach. W konsekwencji niczego nieświadoma rodzina zamiast 95-letniego krewnego w rodzinnym grobowcu pochowała obcego mężczyznę. Kilkadziesiąt minut później w cmentarnej kaplicy przy ul. Wrocławskiej pojawili się bliscy pogrzebanego już osiemdziesięciolatka. Rodzina zaalarmowała, że w otwartej trumnie na katafalku umieszczone są zwłoki nieznanej im osoby. Wtedy rozpoczęły się poszukiwania ciała krewnego.

Malwina Komarnicka, rzecznik prasowy Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej przyznaje, że zawinił jeden z pracowników, którego zgubiła rutyna. Do zamiany ciał doszło w prosektorium w Jaszkowie.

W efekcie grabarze wykopali ciało 80-letniego Bronisława Cieślikowskiego, a następnie umieścili je w trumnie, w której ułożony był 95-latek. Młodszy z mężczyzn miał więc dwa pogrzeby. Natomiast rodzina starszego nie chciała robić mu drugiego pożegnania i poprosiła kierownictwo cmentarza, by zwłoki krewnego umieścić w rodzinnym grobowcu. Trzy dni po incydencie Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej postanowiło zaprosić do siebie pokrzywdzonych.

Córka zmarłego Bronisława Cieślikowskiego Bożena Kocher mówi, że od kilku dni jest na lekach uspokajających. – To jest trauma dla całej naszej rodziny – mówi kobieta.

Rodzina Bronisława Cieślikowskiego nie chce srogiej kary dla winowajcy. Zależy jej natomiast, by taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Spółka, dopóki nie zakończy postępowania wyjaśniającego, nie chce mówić o konsekwencjach wobec pracownika, który pomylił ciała. Teraz koncentruje się na zawarciu porozumienia z poszkodowanymi.

Rodzina Bronisława Cieślikowskiego otrzymała zapewnienie, że LPGK zwrócił jej koszty pogrzebu. Strony nie dogadały się natomiast, co do wysokości zadośćuczynienia i dały sobie czas do przyszłego tygodnia, kiedy to pokrzywdzeni mają sprecyzować formę lub ewentualną wysokość odszkodowania. Na tym jednak nie koniec problemów, bowiem kulisy sprawy bada Prokuratura Rejonowa w Legnicy, co potwierdza szef wydziału śledczego Mariusz Kluczyński.

Pokrzywdzeni mają wątpliwości czy zakład pogrzebowy nie złamał prawa dokonując ekshumacji bez zgody sanepidu. Zarządca cmentarza tłumaczy, że takowej nie potrzebował, ponieważ tego dnia nie zostały zakończone procedury związane z pochówkami.

Za znieważenie zwłok lub miejsca pochówku grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Warto wspomnieć, że do podobnego incydentu doszło siedem lat temu. Wówczas podmienione zostały ciała kobiet. Syn jednej z nich wytoczył LPGK proces sądowy. Spółka, która jest ubezpieczona od podobnych zdarzeń, musiała wypłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia.

Dodaj komentarz