Jeden na sześciu Polaków zgłasza problemy z szukaniem pracy – wynika z badania Work Service. To paradoks, biorąc pod uwagę, że równocześnie ponad połowa polskich firm deklaruje trudności z rekrutacją, a liczba wakatów w gospodarce rośnie o ponad 37 proc. w ciągu roku. Kluczowym problemem na rynku pracy jest brak odpowiedniej komunikacji między kandydatami a pracodawcami. Sytuację tę mogłyby poprawić między innymi jawne stawki wynagrodzeń publikowane już na poziomie ogłoszeń o pracę, czego oczekuje 83 proc. pracowników.
Pracownicy i pracodawcy nie mogą się spotkać na rynku pracy. Co szósty kandydat ma problemy ze znalezieniem pracy, pomimo rosnących niedoborów kadrowych i rekordowo niskiego bezrobocia – mówi Piotr Adamczyk, prezes serwisu Kariera.pl. – W nowej sytuacji na rynku pracy potrzebne jest wypracowanie nowych metod komunikacji na linii kandydat-pracodawca. Tradycyjne narzędzia stają się nieefektywne i będą stopniowo odchodzić w przeszłość. W dzisiejszych warunkach informacje o ofertach pracy powinny bezpośrednio docierać do potencjalnych pracowników, a nie bazować na tym, że to kandydaci muszą aktywnie poszukiwać nowego zatrudnienia – dodaje.
Wśród przeszkód w zalezieniu pracy kandydaci wymieniali kilka kwestii. Najczęstszym kłopotem podczas szukania pracy jest brak odpowiednich ofert dla osób z danym wykształceniem lub kwalifikacjami (45,5 proc.). Na drugim miejscu znalazł się brak odpowiedzi ze strony pracodawcy na przesłaną ofertę (24 proc.). Z kolei jeden na dziesięciu kandydatów nie spełniał wymagań, a co dwudziesty nie był zadowolony z wysokości pensji.
Jawność stawek poprawi sytuację?
Większość ofert pracy w zachodniej Europie zawiera informacje o płacach. Co więcej, w niektórych krajach skandynawskich wszystkie wynagrodzenia są w pełni jawne. Czy w Polsce również byłoby przyzwolenie na takie rozwiązanie? Zdecydowana większość Polaków, bo aż 83,9 proc., uważa, że stawki z wynagrodzeniem powinny być jawne już w ogłoszeniu o pracę. Odmienny punkt widzenia ma jedynie 13,6 proc. pracowników, a co dwudziesty jest zdecydowanie przeciwny takiemu pomysłowi. Najwięcej zwolenników takiego rozwiązania można znaleźć wśród osób zarabiających do 2 000 złotych i posiadających wykształcenie zawodowe.
– Pierwszym krokiem do usprawnienia procesów rekrutacyjnych w Polsce powinno być powszechne informowanie o widełkach wynagrodzeń. Przy obecnych metodach w wielu przypadkach mamy do czynienia z wyraźnym niedopasowaniem oczekiwań do realiów. Dzięki jawności stawek zarówno pracownicy już na starcie wiedzieliby, czy warto aplikować na dane ogłoszenie, a pracodawcy nie marnowaliby czasu na rozmowy kwalifikacyjne z osobami, na które ich nie stać. Co więcej, firmy powinny w otwarty sposób komunikować więcej informacji o sobie, ale nie tylko na poziomie deklaracji, ale również filmików nagrań czy zdjęć. Kandydaci przed podjęciem decyzji o aplikowaniu często chcą wiedzieć, gdzie i z kim i przy jakich projektach mieliby pracować, jak wyglądają możliwości rozwoju, korzyści pozapłacowe oraz czy istnieje możliwość zdalnej pracy. Odpowiedzi na te pytania już na starcie ułatwiają dotarcie do kandydatów, a niewiele kosztują pracodawców – podsumowuje Piotr Adamczyk.
Fot. Pixabay