„Nocny telefon uratował ich życie”. Pogorzelcy liczą na pomoc

Wskutek pożaru, sześcioosobowa rodzina, która mieszkała przy ul. Oświęcimskiej w Legnicy została bez dachu nad głową. – To, że przeżyli to ogromne szczęście i… przypadek. Gdyby nie telefon w nocy, prawdopodobnie z tego pożaru nie uratowałby się nikt – opowiada Tomasz Kaptur, przyjaciel rodziny, która dziś mieszka w hotelu i liczy na wsparcie życzliwych osób.

Po oględzinach inspektorów nadzoru budowlanego budynek wielorodzinny przy Oświęcimskiej został zamknięty. Wczoraj na płocie przed posesją pojawiły się tablice przestrzegające przed wstępem. Nieruchomość grozi zawaleniem, więc mowy o powrocie lokatorów do ich mieszkań nie ma. Jako pierwsze z pomocą przyszło im miasto. Już pierwszą noc pogorzelcy spędzili w schronisku przy ul. Jordana, a urzędnicy mają niebawem zapewnić im lokal zastępczy spośród mieszkań komunalnych.

Dziś sześcioosobowa rodzina przebywa w hotelu, który zasugerował ubezpieczyciel. Są rozbici, wciąż nie mogą dojść do siebie po tym, co przeszli w nocy z poniedziałku na wtorek.

– Mają już zapas świeżej odzieży i obuwie, a to było najbardziej potrzebne, bo wyszli z mieszkania tak, jak stali – na boso i w pidżamach – mówi Tomasz Kaptur, przyjaciel rodziny, który w ich imieniu prosi o wsparcie. – Dzięki pomocy ludzi dobrej woli, rodzina otrzyma zapas wody z jednej z miejscowych hurtowni. Liczy się każdy gest i wsparcie – przekonuje legniczanin.

Z relacji Tomasza Kaptura wynika, że mimo traumatycznych przejść, poszkodowana rodzina może mówić o sporym szczęściu. O tym, że zdążyli się uratować zadecydował jeden, i to przypadkowy, nocny telefon.

– Kiedy wybuchł pożar, mąż jednej z ich córek był akurat w pracy na nocnej zmianie. Zadzwonił do domu po godz. 23, czym obudził małżonkę. Kiedy wstała z łóżka, by odebrać, już w trakcie rozmowy usłyszała podejrzane trzaski. Wyszła z pokoju w stronę kuchni i zauważyła ogień. Wtedy obudziła wszystkich domowników i dzięki temu się uratowali – opowiada przyjaciel rodziny.

Przypomnijmy, że wciąż nie są znane przyczyny pożaru budynku przy Oświęcimskiej. Śledztwo w tej sprawie prowadzi policja.

Aby wesprzeć rodzinę, która straciła dach nad głową, można skontaktować się z Tomaszem Kapturem. Ten udziela informacji w zakresie wciąż niezbędnej pomocy pod numerem tel. 605 557 654.

Dodaj komentarz