LEGNICA. Walczą o 500+ dla domów dziecka (WIDEO)

IMG_9258Podopieczni domów dziecka nie są objęci rządowym programem 500+. Na problem ten zwrócili uwagę działacze legnickiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy mają już zgodę swych władz centralnych, by rozpocząć ogólnopolską kampanię informacyjną.

Politycy lewicy będą apelować do prezydenta RP Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło i parlamentarzystów o wypłatę tego świadczenia również wychowankom domów dziecka. Ich zdaniem pominięcie tej grupy jest przejawem niesprawiedliwości społecznej.

Zdaniem Michała Huzarskiego, przewodniczącego legnickiego SLD, los i tak już okrutnie doświadczył te dzieci. Dlatego uważa, że pominięcie ich w wypłacie świadczenia stygmatyzuje je jeszcze bardziej. Po tym, jak wiele rodzin otrzymało rządowe wsparcie, zaczynają być widoczne różnice chociażby w ubiorze dzieci.

IMG_9262Sojusz popiera ustawę 500+. Dostrzega w niej jednak wiele luk. Stąd będzie apelował, aby uzupełnić istniejące już zapisy prawne. Korekta miałaby polegać na wypłacaniu świadczeń w pierwszej kolejności wychowankom domów dziecka, a następnie jedynakom.

Marzena Danielewicz, członek zarządu SLD w Legnicy, uważa, że pomoc należy się wszystkim dzieciom. Bez względu na to czy mają rodzeństwo, czy też nie.

Program 500+ obejmuje dzieci z rodzin zastępczych. W tym przypadku decyzja, w jaki sposób wydatkować rządowe wsparcie, należy do ich opiekunów prawnych. Rodzi się jednak pytanie, kto miałaby decydować o tych kwestiach w przypadku podopiecznych domów dziecka.

IMG_9250Ewa Watral, dyrektor Domu Dziecka przy ul. Wandy w Legnicy, mówi, że gdyby świadczenie rozszerzono w przyszłości o podopiecznych takich placówek, o ich wydatkach powinni decydować tzw. opiekunowie usamodzielnienia. To oni mogliby np. decydować o wysłaniu podopiecznego na dodatkowe zajęcia edukacyjne lub o zakupie artykułów niezbędnych do samodzielnej egzystencji po wejściu w dorosłość.

Po tym, jak wprowadzono program 500+ wielu rodziców próbuje odzyskać prawa rodzicielskie i odbierać domom dziecka swe pociechy. Dyrektor Ewa Watral nie zaobserwowała u siebie tego zjawiska, ale przyznaje, że w innych dolnośląskich domach dziecka takie sytuacje się zdarzają.

Dodaj komentarz