Pomimo ogromu wątpliwości, a nawet propozycji oddalenia tematu na kolejny miesiąc, legniccy radni ostatecznie poparli prezydencki projekt dotyczący planu zagospodarowania przestrzennego placu w sąsiedztwie dworca kolejowego. Uchwała ta otwiera drogę do powstania centrum przesiadkowego wraz z… kolejnym marketem.
Swe obawy o przyszłość inwestycji wyrażali zarówno przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, jak i Platformy Obywatelskiej. Radni po raz kolejny dopytywali prezydenta, dlaczego miasto nie stanęło do przetargu i nie skorzystało z prawa pierwokupu terenu należącego do Polskich Kolei Państwowych. Gospodarz miast tłumaczył, że wtedy gmina nie mogłaby komercyjnie wykorzystać tej parceli, a do tego zmuszona by była do samodzielnego finansowania inwestycji.
I tak atrakcyjną nieruchomość nabył prywatny przedsiębiorca spoza Legnicy. Teraz gmina chce go częściowo wywłaszczyć. Operacja ta ma kosztować ponad 700 tys. zł. Zdaniem radnych kwota może być jednak znacznie wyższa. Pomimo kontrowersji dziewięciu z nich było za, ośmiu wstrzymało się od głosu i tylko czterech zagłosowało przeciwko.
Dla wiceprzewodniczącego rady Macieja Kupaja z PO, decyzja kolegów z PiS o wstrzymaniu się od głosu jest niezrozumiała. Radny przypomina, że od początku sprzeciwiali się prezydenckiemu pomysłowi, ale ostatecznie pomogli mu w realizacji celu.
Wspomniani radni PiS tłumaczą, że przecież nikt nie negował samej idei powstania centrum przesiadkowego. – Natomiast brakuje dopracowania koncepcji. Tematowi będziemy się bacznie przyglądać i mamy nadzieję, że szczegóły zostaną nam wkrótce zaprezentowana – mówi Zbigniew Bytnar, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości.
W trakcie bardzo długiej dyskusji, która poprzedziła głosowanie, prezydent przyznał, że nie chce, aby przy centrum przesiadkowym pojawił się ruch tranzytowy, który – jego zdaniem – powinien być skoncentrowany na obrzeżach miasta. Wypowiedź ta zdumiała wielu radnych, choć Tadeusz Krzakowski – już po fakcie – mówił, że źle zinterpretowano jego słowa.
Zdaniem radnych, którzy byli przeciwni uchwale, podczas dzisiejszej sesji został popełniony trzeci błąd dotyczący tej części miasta. Pierwszym była likwidacja dworca PKS i przerobienie go na market, drugim niewykupienie gruntu od PKP, a trzecim decyzja o zmianie planu zagospodarowania przestrzennego, który zezwala na budowę kolejnego sklepu o powierzchni aż dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Ze słów prezydenckiego radnego Wojciecha Cichonia można wnioskować, że w przydworcowy plac zainwestuje ta sama sieć, co w podlubińskim Chróstniku, czyli Dino.
.