Wszyscy radni i prezydenci w jednym miejscu (WIDEO)

Siedem tablic, siedem kadencji, 131 radnych i trzech różnych prezydentów – na ścianie w sali obrad rajców w lubińskim ratuszu zawisł spory kawałek historii Lubina. W gablotach wywieszono zdjęcia wszystkich radnych i prezydentów od 1990 roku. Wiele nazwisk powtarza się już od kilku kadencji.

Zebranie wszystkich zdjęć i nazwisk, a później ich ekspozycja na przygotowanych tablicach, to pomysł prezydenta Roberta Raczyńskiego. Sam jest też bohaterem tej wystawy – był pierwszym prezydentem Lubina w wolnej Polsce, a później po dwóch kadencjach przeryw, znów wystartował, by kierować miastem nieprzerwanie od prawie 20 lat. – Zaczynałem, mając zaledwie 28 lat i wcale nie byłem wtedy najmłodszym radnym – wspomina prezydent Robert Raczyński. – Zależało mi, by wyeksponować tę krótką, ale dominującą historię Lubina, bo są to lata gwałtownego rozwoju miasta – uważa.

W 1990 roku wybory wyglądały zupełnie inaczej. Rada liczyła 40, a nie jak dziś 23 radnych, i to z ich grona wybierano prezydenta i cały zarząd miasta. W pierwszej kadencji zarząd liczył aż siedem osób. To prezydent, dwóch wiceprezydentów i członkowie zarządu.

– Już wtedy zauważyliśmy, że rządzenie miastem w kilka osób to jest spore gadulstwo. Ale trzeba też pamiętać, że my wtedy w ogólne nie rozumieliśmy ani pracy kolegialnej, ani samodzielnej. Pamiętam spotkania z mieszkańcami i ich gwałtowną bezradność, kiedy przychodzili, żeby się poskarżyć, że nie mogą czegoś załatwić w urzędzie. Mówili: „No to gdzie ja mam teraz pójść, żeby się poskarżyć?”. Tłumaczyłem, że to jest samorząd, on podjął taką decyzję i ta decyzja jest ostateczna. Nie ma instytucji odwoławczej. Tylko aktywność i zaangażowanie się w wybory to szansa na nowe projekty, na zmiany. Dla ludzi to był szok, bo byli nauczeni, że za komuny chodziło się po różnych urzędach na skargę i liczyło, że jeden urząd zmusi drugi do zmiany swojej decyzji – wspomina prezydent Raczyński.

Z drugiej strony, zarówno prezydent, jak i radni są zgodni – w pierwszych kadencjach praca w samorządzie była zupełnie inna.

– Przypominam sobie rok 90. Jedna z pierwszych uchwał, jaką musieli podjąć radni, dotyczyła diet. Ja jako prezydent byłem zobowiązany wraz z zarządem wnieść uchwałę dotyczącą wynagrodzenia radnych. Radni o mało mnie wówczas nie odwołali, bo oni sobie nie wyobrażali, że można brać pieniądze za pracę na rzecz rozwoju swojego miasta, o które tak długo walczyli, żeby było wolne i niepodległe. Teraz liczymy na nowe, równie aktywne pokolenie. Mamy nadzieję, że ono się obudzi i włączy do zmian w Polsce – wspomina włodarz.

– Zupełnie inaczej się wtedy pracowało, dziś radnych jest dużo mniej i pracuje nam się znacznie łatwiej. To samo dotyczy zarządu miasta – jednoosobowy prezydent to dużo lepsze rozwiązanie. Mamy z nim bezpośredni kontakt, nie trzeba nic uzgadniać z wiceprezydentami – uważa Bogusława Potocka, przewodnicząca rady miejskiej.

Radna Potocka ma swój duży udział w powstaniu tablic ze zdjęciami wszystkich radnych. To ją we wrześniu ubiegłego roku prezydent poprosił o pomoc w realizacji tego projektu. – Część zdjęć mieliśmy, część trzeba było zdobyć. Najwięcej pracy było ze skompletowaniem zdjęć radnych od pierwszej do trzeciej kadencji. Kilka osób już nie żyje, wielu samorządowców musiałam odwiedzić w domach. Pomysł bardzo im się spodobał, chwalili inicjatywę i chętnie przekazywali swoje fotografie – opowiada Bogusława Potocka.

Jak mówi, wystawa to bardzo ciekawa inicjatywa. – Do ratusza, a dokładnie do muzeum, przychodzi teraz dużo młodzieży, więc to też dla nich ciekawa lekcja historii. Młodzież będzie mogła zobaczyć kto był radnym czy prezydentem, pooglądać stare zdjęcia – dodaje radna.

Łącznie – od 1990 roku do dziś – w Lubinie wybrano już 231 radnych. 100 nazwisk się powtarza, co oznacza, że w sumie w radzie pracowało 131 osób. Z wieloma nazwiskami związane są różne historie, przeglądając zdjęcia prezydent co chwilę opowiada inną. – Podczas pierwszej kadencji na sesji jeden z radnych wstał, żeby zabrać głos i umarł. Dostał tak rozległego zawału, że nie było mu wstanie pomóc ośmiu lekarzy, którzy byli wtedy na sali – wspomina Robert Raczyński. – Tu był z kolei najmłodszy radny, Kamil Wojnarowski miał 19 lat – dodaje, pokazując na inną z fotografii z radnymi z piątej kadencji. – A tu historia rodzinna – teraz radną jest Joanna Kot, a wcześniej w radzie zasiadał jej mąż.

Artur Dubiński był radnym pierwszej kadencji. Miał wtedy zaledwie 24 lata. – A prezydent Raczyński miał 28 lat, był wtedy najmłodszym prezydentem w Polsce i moim bliskim kolegą. Razem działaliśmy w Komitecie Obywatelskim i to właśnie on namówił mnie, żebym kandydował. To była wydarzenie historyczne, nawet powiedziałbym, że chwila dziejowa, bo zmieniał się ustrój państwa – opowiada Artur Dubiński.

Jak radny wspomina pracę w samorządzie po przeszło 20 latach? – Na pewno z dużym sentymentem. Pamiętam wszystkich tych ludzi, z wieloma do dziś mam kontakt – opowiada, oglądając tablicę. – To była pierwsza kadencja rady, lata 90., nie było żadnych podziałów politycznych. Przekrój był rzeczywiście bardzo duży – z Komitetu Obywatelskiego było nas 36 radnych, czterech było z innych ugrupowań, natomiast wszyscy radni pracowali na rzecz miasta, nie było żadnych podziałów. Wszystkie problemy były rozstrzygane merytorycznie, a nie politycznie – dodaje na koniec.

Dodaj komentarz