Ukraińcy ratują pracodawców (WIDEO)

Minione wakacje okazały się wyjątkowo korzystne dla osób poszukujących pracy. W Legnicy oraz sześciu powiatach naszego subregionu stopa bezrobocia jest wyraźnie niższa niż na początku roku. Koniunktura dotyczy także powiatu złotoryjskiego, mającego najsłabsze statystyki i to w skali całego województwa. Dla porównania w rejonie polkowickim bezrobotnych jest dokładnie 3,5 razy mniej niż w stolicy polskiego złota.

Statystyki z sierpnia świadczą, że ofert pracy jest coraz więcej. Zdecydowanie najlepsza sytuacja jest w powiecie polkowickim. Tutaj bez zatrudnienia pozostawało jedynie 4,7 proc. zarejestrowanych. Trochę słabiej wypadł powiat lubiński – ze stopą wynoszącą 5,4 proc. oraz sama Legnica, w której odnotowano sześciopunktowe bezrobocie.

Na takie wyniki wpływ ma nie tylko bardzo dobra koniunktura gospodarcza, ale też wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej. Ponadto wielu zarobkowych emigrantów nie zdecydowało się jeszcze na powrót do kraju.

Niestety, nadal utrzymują się niekorzystne cechy polskiego rynku pracy, takie jak znaczne zróżnicowanie terytorialne – zarówno na poziomie województw, jak i powiatów. W rejonie głogowskim stopa bezrobocia sięga niemal 10 proc. Ponad 12,5 wynosi w powiecie legnickim, blisko 14 w jaworskim i aż prawie 16,5 w złotoryjskim.

– Największym pracodawcą, notorycznie poszukującym pracowników, są zakłady wchodzące w skład Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej – przyznaje Grażyna Laurowska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Legnicy. Co ważne, firmy te poszukują załogi bez względu na płeć.

W kontekście tych informacji można wnioskować, że po planowanym powstaniu fabryki Mercedesa w Jaworze i centrum logistycznego H&M pod Chojnowem – w powiatach jaworskim i legnickim sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. A kto ma największe szanse na zatrudnienie?

– Osoby, które mają kwalifikacje i motywacje – przyznaje szefowa legnickiego PUP, która dodaje, że wciąż na rynku pracy liczą się osoby z wykształceniem technicznym. Natomiast dla humanistów wciąż brakuje ofert.

Okazuje się, że bardzo pomocni są obcokrajowcy, którzy nikomu nie zabierają pracy. Tylko w samej Legnicy oficjalnie zatrudnionych jest trzy tysiące obywateli Ukrainy. To oni stanowią koło ratunkowe dla bardzo wielu pracodawców. Dotyczy to bardzo różnych branż. Nie tylko rolniczej, przetwórczej czy budowlanej. Rąk do pracy brakuje w wielu sektorach, również w zakładach Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Czy mamy więc do czynienia z sytuacją, że to praca szuka człowieka, a nie człowiek pracy? – Można tak mówić – przekonuje Grażyna Laurowska, która zauważa, że w naszym regionie nikt już nie chce pracować za dwa tysiące złotych.

Wielu pracodawców nie chce płacić wyższych pensji, zwłaszcza osobom o niskich kwalifikacjach czy w trakcie próbnego zatrudnienia. Natomiast coraz więcej przedsiębiorców rozumie problem i próbuje wiązać ze sobą pracowników, dzieląc się z nimi zyskami poprzez atrakcyjny system premiowania czy pakiet dodatkowych ubezpieczeń. Fachowców najszybciej tracą pracodawcy afiszujący się drogimi samochodami czy urlopami, a zapominający o podwyżkach dla załogi.

Dodaj komentarz