Raz w Lubinie, raz w Lubiniu – promocyjna wpadka sieci handlowej (WIDEO)

Pierwsze i ostatnie strony to oferta aktualna tylko w sklepie w Lubinie. Ale środek gazetki reklamowej kryje w sobie niespodziankę – wybrane produkty można kupić już tylko w… Lubiniu. W taki oto sposób reklamuje się nowy sklep, który już na dniach ma się otworzyć w galerii Cuprum Arena. I może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby Lubin, Lubiń i Lublin tak często nie myliły się wszystkim wokół. A szczególnie specjalistom od marketingu sieci Lidl, którzy już raz zaliczyli podobną wpadkę.

Trzy lata temu, kiedy remontowany był sklep sieci Lidl na lubińskim osiedlu Ustronie, błędy pojawiały się i na banerach reklamowych, i w promocyjnej gazetce. Oferta raz dotyczyła Lubina, innym razem Lubinia, a później jeszcze Lublina. – Albo ktoś się nie zna, albo nie mógł się zdecydować, którą formę wybrać – śmiali się wtedy lubinianie.

Lubin często jest mylony z Lublinem. Dużo było już podobnych historii: a to listy poszły do Lublina, a to film, zamiast do lubińskiego kina Muza, pojechał do Lublina, były też znaki drogowe z wyraźnym błędem. Ale o ile zamiana Lubina z Lublinem bywa jeszcze śmieszna, o tyle słysząc formę „w Lubiniu”, nikomu z mieszkańców miasta nie jest już do śmiechu. – To człowieka po prostu irytuje – twierdzi jeden z naszych Czytelników.

 – W szpitalu w Nowej Soli też ostatnio usłyszałam „u was w Lubiniu”. I to od lekarki – opowiada inna z mieszkanek .

Czy ta forma jest błędna czy tylko drażni uszy lubinian? Internetowy słownik PWN wskazuje, że poprawna jest forma „w Lubinie”, ale jeśli sami mieszkańcy chcą stosować formę „w Lubiniu”, należy to uszanować.

– Zwyczaje lokalne, również językowe, zasługują na szacunek, toteż nie można odradzać takiej formy mieszkańcom tego miasta i okolic. W języku ogólnopolskim jednak zdecydowanie lepiej używać formy regularnej, czyli w Lubinie. Wniosek: lubinianie mają prawo wybierać pomiędzy dwiema formami miejscownika: w Lubinie – w Lubiniu. Pozostali wyboru nie mają, powinni mówić w Lubinie – uważa językoznawca Jan Grzenia z Uniwersytetu Śląskiego.

Rzecz w tym, że lubinianie nie chcą mieszkać „w Lubiniu”. Lidl, który otwiera swój kolejny sklep w tym mieście, musi więc wiedzieć, że popełnił faux pas.

Dodaj komentarz