Powiesili psa, zaniedbali inne zwierzęta – okrutne rodzeństwo tymczasowo aresztowane

Na posesji rodzeństwa Anny N. i Jana G., które w bestialski sposób zamordowało psa, znajdują się jeszcze inne zwierzęta. Fundacja Centaurus spod Legnicy część z nich otoczyła już opieką oraz doszukała się wielu zaniedbań ze strony gospodarzy. Zaś sami właściciele czworonoga zostali aresztowani na dwa miesiące.

O makabrycznym zdarzeniu w jednej z miejscowości pod Lubinem pisaliśmy w poniedziałek. Anna N. i Jan G. powiesili psa na sznurku w wiacie przy domu. Mimo reanimacji przez lekarza weterynarii, pies skonał.

– Pies ten znajdował się u nich od roku. Z ustaleń dochodzenia wynika, że zamiar  zabicia psa  powzięła i nakłoniła brata do tego czynu Anna N. Tego dnia podejrzani spożywali alkohol. Powieszone zwierzę spostrzegł sąsiad sprawców, który zawiadomił o zdarzeniu policję – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Oboje zostali tymczasowo aresztowani na dwa miesiące. Jan G. przyznał się do wszystkiego i odmówił składania wyjaśnień. Zaś Anna N. zmieniała wersje zdarzeń.

– Między innymi obawa matactwa ze strony podejrzanych stanowiła przesłankę do ich tymczasowego aresztowania. Postępowanie karne w niniejszej sprawie jest w toku – dodaje prokurator Lidia Tkaczyszyn.

– Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Teraz będziemy występować jako oskarżyciel oraz strona pokrzywdzona w imieniu zwierzęcia – tłumaczy Norbert Ziemnicki, inspektor ds. ochrony zwierząt z podlegnickiej Fundacji Centaurus.

Okrutne zamordowanie psa to nie wszystko. Na posesji dochodziło do wielu zaniedbań ze strony gospodarzy. – Pies nie tylko zmarł w męczarniach, ale i żył w okropnych warunkach. Był zamykany w chlewie, leżał w odchodach świń – relacjonuje Ziemnicki.

To nie wszystkie zwierzęta jakie miało pod „opieką” rodzeństwo. – Na posesji znajdowały się jeszcze dwa koty i osiem kur. Na tę chwilę wszystkie kury zabezpieczyliśmy i przebywają one w naszym folwarku. Koty są dzikie. Nie daliśmy rady ich odłowić. Uciekają i boją się obcych ludzi – tłumaczy mężczyzna. – Sąsiedzi mają złapać koty i oddać nam je pod opiekę – uściśla. – Na moje oko koty są w średniej kondycji zdrowotnej. Kury – ciężko orzec – mówi Ziemnicki.

Wszystkie zwierzęta będzie musiał zbadać lekarz weterynarii, aby wykluczyć choroby i bakterie.

Przypomnijmy, że 45-latka i jej 48-letni brat jako powód zabicia psa podali wyjazd syna kobiety. Większości takie zachowanie nie mieści się w głowie. Są setki lepszych, humanitarnych sposobów, kiedy ktoś już nie chce lub nie może zajmować się pupilem. A zbliża się lato – czas nagminnego porzucania zwierzaków.

– Jest mnóstwo fundacji, azylów dla zwierząt czy domów tymczasowych, do których można posłać zwierzę. Owszem, część schronisk z powodu przepełnienia przyjmuje zwierzęta odpłatnie, ale należy próbować, pytać i dzwonić. Tak naprawdę 90 procent polskich schronisk przyjmie pupila, nawet mimo przepełnienia. Oni to robią dla dobra zwierząt – opowiada Ziemnicki.

Nawet jeśli konkretna fundacja w danej chwili nie może przyjąć zwierzaka, pomaga mu znaleźć dom w inny sposób. – Patronujemy zwierzęciu. Pokazujemy go na naszych stronach i przeprowadzamy procedurę adopcyjną. Sprawdzamy, w jakich warunkach będzie żyło zwierzę i staramy się mu zapewnić dom, jak najbardziej odpowiadający jego temperamentowi – tłumaczy mężczyzna.

Rodzeństwu, które powiesiło psa, postawiono zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im za to do pięciu lat więzienia i 100 tysięcy złotych grzywny. Ponadto sąd może im zakazać posiadania zwierząt.

Za zgodą Fundacji Centaurus publikujemy zdjęcia posesji, na której żył pies.

Fot. Fundacja Centaurus

Dodaj komentarz