Nadal bez wyroku w sprawie odszkodowania (WIDEO)

Pomimo oczekiwań w głogowskim Sądzie Pracy nie zakończyła się sprawa z powództwa Bożeny Rudzińskiej dotycząca odszkodowania od Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie. Pracownica placówki domaga się około 12 tys. zł w związku z wypowiedzeniem jej przez dyrektorkę MOK-u warunków pracy i płacy bez zgody związków zawodowych.

Przed sądem zeznawał dziś Ludwik Lehman, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Pracowników Oświaty NSZZ „Solidarność”. Mówił m.in. o powstaniu koła związku w Miejskim Ośrodku Kultury, którego szefową została Bożena Rudzińska, stając się osobą szczególnie chronioną, oraz o negatywnych opiniach w sprawie pism dyrektor placówki dotyczących wypowiedzenia pracownicy warunków pracy i płacy, a także zmiany struktury organizacyjnej w ośrodku. Opinia w tej drugiej sprawie była negatywna, ponieważ – jak mówił Ludwik Lehman, „jedyna istotna zmiana to likwidacja stanowiska kierowniczego” działu programowego, które zajmowała właśnie Bożena Rudzińska.

W końcu, we wrześniu 2016 roku, pracownica MOK-u otrzymała wypowiedzenie zmieniające warunki pracy i płacy.

Na pytanie sądu o przyczyny zwolnienia Rudzińskiej, Ludwik Lehman odpowiedział: – Moim zdaniem, chodziło o osłabienie, likwidację związku zawodowego w MOK-u.

Do tej pory strona pozwana nie dostarczyła też do sądu dokumentów potwierdzających korespondencję ze związkiem zawodowym związaną z sytuacją pracownicy-szefowej koła w ośrodku kultury.

– Brakuje ciągle dokumentów, o które sąd występował już dwukrotnie – dodaje Bożena Rudzińska. – Teraz druga strona dostała kolejną szansę, ale już pod rygorem kary, jeśli nie zostanie to wykonane. Oczywiście, my mamy pełną dokumentację u siebie i przedstawimy ją sądowi, żeby do końca wyjaśnić kwestię tego, czy rzeczywiście pracodawca był informowany o ochronie szczególnej przewodniczącej koła, które działało w MOK-u od października 2016 roku.

Pracownica placówki domaga się odszkodowania w wysokości około 12 tysięcy złotych. Miała nadzieję, że dziś ta sprawa się zakończy, bo – jak mówi – czekają ją kolejne sądowe batalie z dyrektorką MOK-u.

– Przed nami jeszcze długa droga – mówi Bożena Rudzińska. – Kolejna sprawa w sądzie karnym będzie się toczyć. 30 listopada wyznaczony został termin, ponieważ pani dyrektor dostała wyrok nakazowy, zaoczny, ale odwołała się od niego, nie jest więc prawomocny. Jest to sprawa o wykroczenie, a chodzi o to, że pani dyrektor wypowiedziała warunki pracy i płacy osobie objętej szczególną ochroną, czyli złamała punkt Ustawy o związkach zawodowych, który taką ochronę gwarantuje. Tę sprawę skierowała do sądu Państwowa Inspekcja Pracy po kontroli w MOK-u. Sąd bezspornie stwierdził, że do naruszenia prawa doszło.

Na dzisiejszej rozprawie nie było dyrektorki MOK-u. Termin kolejnej zostanie wyznaczony, gdy sąd zapozna się z dokumentami, które ma dostarczyć strona pozwana.

Przypomnijmy, w głogowskim sądzie toczy się jeszcze jedna sprawa z powództwa Bożeny Rudzińskiej – o mobbing. Świadkami będą m.in. prezydent miasta i jego zastępczyni, jako przełożeni dyrektorki MOK-u. Termin nie został jeszcze wyznaczony.

Dodaj komentarz