Zabójca dwóch legnickich małżeństw jest poczytalny i nie cierpi na żadną chorobę psychiczną – zeznał dziś przed Sądem Okręgowym w Legnicy trzyosobowy zespół biegłych, składający się z psychiatrów i psychologa. To jedni z ostatnich świadków w głośnym procesie. Wszystko wskazuje na to, że za miesiąc sąd przesłucha już tylko trzy osoby, w tym matkę i brata oskarżonego.
Niespełna czterdziestoletni Marcin K. w ubiegłym roku zamordował dwa małżeństwa. W lutym zupełnie sobie nieznanych małżonków zamieszkałych przy ul. Oświęcimskiej, a latem gospodarzy mieszkania przy ul. Głogowskiej, u których wykonywał remont. Motywy zabójstwa są niejasne, a wersja, którą podaje zabójca, niezrozumiała. Według biegłych, oskarżony traktuje ludzi niczym narzędzia do osiągania swych celów.
Zdaniem specjalistów Marcina K. charakteryzuje egocentryzm, silne skoncentrowanie na sobie, brak empatii, skłonność do instrumentalnego traktowania ludzi, płytkość uczuć, deficyt lęku, zimna impulsywność, słaba kontrola zachowań oraz brak wyrzutów sumienia.
W szpitalu psychiatrycznym Marcin K. nieudolnie próbował udawać osobę niepoczytalną. Sprawiał wrażenie, jakby miał omamy i widział duchy. Dziś jednak oświadczył, że to był tylko żart. Uznał bowiem, że lekarze – jak się wyraził – na siłę chcą z niego zrobić debila.
Prokuratora i sąd nurtowało pytanie, jak to się stało, że przez wiele lat oskarżonemu udawało się powstrzymywać agresję, a co za tym idzie unikać problemów z prawem. Zdaniem biegłych, Marcin K. podjął decyzję o dokonaniu zabójstw z powodu deficytu moralności. Działał na chłodno, koncentrując się wyłącznie na własnych potrzebach i nie licząc z konsekwencjami. Przykładem może być fakt, że po zabójstwie pierwszego małżeństwa poszedł do ich kuchni, gdzie poczęstował się ciastkiem. Jak wyjaśnił – po prostu poczuł głód i chciał go zaspokoić.
– Ludzie to nie są zepsute maszyny i coś się stało, że dopuszczają się czynów karalnych, tylko dokonują pewnych wyborów życiowych – tłumaczyła lekarz psychiatra, przewodnicząca zespół biegłych orzekających o poczytalności oskarżonego. – On dokonał tego czynu, bo uznał, że mógł, czyli w danym momencie podjął taką decyzję – dodała.
Oskarżony nie chce ani składać wyjaśnień, ani uczestniczyć w procesie. Za zgodą sądu nie było go na dwóch poprzednich rozprawach. Dziś oświadczył, że jego obecność na kolejnej – jest mu zupełnie obojętna, choć wtedy będzie miał okazję zobaczyć się z rodziną.
Legniczaninowi, który przyznaje się do winy, grozi kara dożywotniego więzienia.
.