Przed Sądem Okręgowym w Legnicy rozpoczął się proces czterdziestoletniego mężczyzny, oskarżonego o zabójstwo dwóch małżeństw. Na sali rozpraw Marcin K. podtrzymał złożone w trakcie śledztwa wszystkie wyjaśnienia. Dziś ponownie przyznał się do winy, ale odmówił składania jakichkolwiek zeznań. Stwierdził, że nie zamierza odpowiadać ani na pytania sądu, ani nawet swego obrońcy z urzędu.
Z aktu oskarżenia wynika, że młody legniczanin ma na sumieniu zabójstwo małżeństwa po osiemdziesiątce. Do ich mieszkania przy ul. Oświęcimskiej w Legnicy miał wejść w niedzielę nad ranem 1 lutego 2015 roku. Następnie, pod koniec sierpnia tego samego roku i w tym samym mieście, wykonywał prace remontowe przy ul. Głogowskiej. Tutaj także pozbawił życia gospodarzy – małżonków liczących ponad 60 lat.
Mężczyźnie grozi dożywocie i prawdopodobnie takiej kary będzie się domagał prokurator Łukasz Kudyk z wrocławskiego oddziału Prokuratury Krajowej. Z odczytanych przed sąd zeznań oskarżonego wynika, że małżonkowie, u których wykonywał remont, byli dla niego bardzo dobrzy. Kobieta kupowała dla niego bułki na śniadanie i częstowała go obiadami. Zdenerwował się na nią, gdy wspomniała o jego zmarłym ojcu.
Morderca przyznał, że podłoże pierwszej zbrodni, dokonanej przez niego przy ul. Oświęcimskiej, było zupełnie inne. Swych ofiar nigdy wcześniej nie poznał. Jako patriota i miłośnik polskiego wojska nie mógł się jednak pogodzić z kwestią, że żyło im się w czasach PRL-u i nie spotkała ich za to żadna karta. Oskarżony dał w ten sposób do zrozumienia, że jego ofiary nie były przypadkowe, ponieważ lokator kamienicy przy ul. Oświęcimskiej był w ubiegłym stuleciu szefem jednego z największych zakładów pracy w mieście.
Rodziny zamordowanych ze łzami w oczach słuchały, jak oprawca z zimną krwią dobijał ich rodziców. Wtedy nieoczekiwanie oskarżony poprosił o głos: – Chciałem tylko dodać, że wszystkie cztery ofiary zginęły natychmiast i nieświadomie. To wszystko – dodał.
Obrończyni oskarżonego wnioskowała, by ograniczyć przewód sądowy ze względu na bezsporność winy jej klienta. Przeciwnego zdania byli prokurator i pełnomocnicy rodzin ofiar. Jeden z prawników przypomniał, że przyznanie się do winy Marcina K. nie przesądza jeszcze o jego sprawstwie.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i oskarżycieli posiłkowych. Kolejna rozprawa odbędzie się za trzy tygodnie.
.