Okiełznali gazy, temperaturę i nadmierną wilgoć. KGHM sięgnął poniżej 1200 metrów pod ziemią. Dziś odbyło się uroczyste rozpoczęcie produkcji. Prezes Herbert Wirth zapowiedział, że jest to milowy krok, który umożliwi Polskiej Miedzi pracę na następne 40-50 lat.
Prezes KGHM Herbert Wirth w towarzystwie pozostałych członków zarządu, gości oraz dyrektora kopalni „Rudna” Mirosława Laskowskiego uruchomił specjalnym przyciskiem produkcję na głębokości 1200 metrów. Tym samym jak stwierdził niemożliwe stało się możliwe.
– Do 1000 to jest maks mówili wszyscy święci. Dzisiaj jesteśmy na 1200 i ostatniego słowa nie powiedzieliśmy. Dla nas jest to perspektywa od czterdziestu do pięćdziesięciu lat funkcjonowania naszej firmy w tym rejonie. W przodkach widać naprawdę bogatą rudę – mówi Herbert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź S.A.
Na poziomie 1200 metrów dotychczas warunki termiczne bez odpowiedniego systemu klimatyzacji nie pozwalały na prowadzenie prac.
– Do tej pory nie mogliśmy prowadzić eksploatacji na takiej głębokości ze względu na występujące tu temperatury. W tej chwili ze względu na zastosowanie klimatyzacji centralnej jesteśmy w stanie odpowiednio chłodzić miejsca pracy– mówi Mariusz Kręgiel, nadsztygar górniczy ZG „Rudna Północ”.
Wysoka temperatura to nie jedyny problem, z którym przyszło się zmierzyć inżynierom Polskiej Miedzi w tym rejonie i na tej głębokości. Dodatkowe utrudnienia to bardzo duże nawodnienie skał oraz zagrożenie gazodynamiczne. Wśród gazów, na które mogą się natknąć pracownicy kopalni nie ma siarkowodoru, który jest utrapieniem kopalni Polkowice – Sieroszowice, są jednak takie gazy jak azot oraz metan.
– To zagrożenie związane jest z występowaniem gazu pod ciśnieniem. W ogóle jest to mieszanka gazów pod ciśnieniem występująca w górotworze. Na razie mieliśmy jedno zdarzenie gazodynamiczne. W związku z tym zabezpieczamy się na oddziałach, które prowadzą eksploatację poniżej 1200 metrów przed tego typu zagrożeniem. Oczywiście jedno zdarzenie jest równoznaczne z tym, że może tych zdarzeń być jeszcze więcej, dlatego zabezpieczamy się, jeśli idzie o prowadzenie robót i rozpoznawanie tego górotworu – dodaje Mariusz Kręgiel.
Prace nad uruchomieniem produkcji w tym miejscu trzeba liczyć w latach. Szef spółki przyznał, że nie odważyłby się na ten krok, gdyby rząd nałożył wcześniej podatek od wydobycia kopalin. Jutro minie dwa lata, od kiedy spółkę obciążono miedziową daniną.
– Gdybyśmy dzisiaj, przy tym podatku zaczęli myśleć o udostępnieniu to powiedziałbym uczciwie – zapomnijmy. Jeżeli weźmiemy choćby 3 dolary za funta miedzi to przy podatku miedziowym żaden z nowo udostępnianych obszarów się nie opłaca – mówi szef miedziowego koncernu. – Nie bajdurzmy, że jest jakaś wspaniała technologia, my nad nią pracujemy i to nam da w przyszłości możliwość lepszego zagospodarowania tej części złóż, które mają naprawdę bardzo trudne warunki, po to, żeby człowiek, który przyjdzie tutaj pracować rzeczywiście czuł się bezpieczny. Robimy to, ale to wcale nie oznacza,że tworzymy nową kopalnię od podstaw. Przy tym podatku, przy tej cenie myślę, że KGHM by nie było.
Najgłębszy oddział KGHM znajduje się pod wsią Bieńków w gminie Grębocice.
DRM