GMINA POLKOWICE. Dawny zbór w Jędrzychowie czeka na dobrego gospodarza (FOTO)

ZBOR_10Pierwszy krok został już zrobiony. W styczniu mieszkańcy Sobina i Jędrzychowa, gmina Polkowice, społecznie zabezpieczyli ruiny dawnego zboru, znajdującego się w tej drugiej miejscowości. Po wielu latach, zabytkowa budowla odsłoniła całą swoją potęgę, pokazując jednocześnie ogrom zniszczeń, nie tylko przez czas, ale i ludzi.   

– Prace te mają zabezpieczyć zbór przed dalszym niszczeniem przez wandali i pseudoturystów. Zamurowano drzwi i okna, do pierwszego piętra, utwardzono drogę wjazdową, wycięto 40 drzew i kilkaset krzaków, wykarczowano konary, wyrównano teren dziedzińca i zamontowano tablice ostrzegające przed niebezpieczeństwem – wymienia ks. Mariusz Szymański, nowy proboszcz parafii w Jędrzychowie (a także w Sobinie), który po śmierci swojego poprzednika jesienią zeszłego roku, podjął się wykonania nakazu Dolnośląskiego Konserwatora Zabytków z 1 sierpnia 2014 r. dotyczącego zabezpieczenia zabytkowego obiektu. – Wszystkie prace zostały wykonane społecznie, ale przez osoby do tego uprawnione – dodaje. – Ich wartość sięga około 250 tysięcy złotych.

Pozostał jeszcze jeden problem: trójnogi słup energetyczny, stojący przed jedynym wjazdem do zboru, w granicach działki. Praktycznie blokuje dostęp na dziedziniec. Obecnie trwa korespondencja z firmą, do której należy, w sprawie jego przestawienia.

Ks. Szymański podkreśla, że tylko dzięki ogromnemu zaangażowaniu mieszkańców udało się szybko i sprawnie wszystko zrobić. Pierwszą przeszkodą był brak mapy geodezyjnej. Nikt nie wiedział, gdzie są granice działki, na której znajduje się budowla. A jak wycinać drzewa, kiedy nie wiadomo na czyim terenie rosną? Problem rozwiązał Mariusz Starak z Sobina, który zawodowo zajmuje się geodezją. Prace tak zorganizowano, by zapewnić jak największe bezpieczeństwo. W ciągu tygodnia zamurowywano drzwi i okna, a w soboty w ruch szły piły i siekiery – przy wycince roślinności. Pozostało jeszcze kilka samosiejek na dachu, ale obecnie – jak wyjaśnia proboszcz parafii – w regionie nie ma odpowiedniego sprzętu, by to bezpiecznie zrobić. Ostatnim akordem było usunięcie bluszczu (nie jest już pod ochroną). Patrząc teraz – nawet z daleka – na dawny zbór widać, jak potężna była to budowla.

– Jeśli chodzi o mury, to ich stan nie jest fatalny w przeciwieństwie do pokrycia dachowego, które jest w tragicznym stanie – powiedział nam Leszek Dobrzyniecki, kierownik legnickiego Urzędu Ochrony Zabytków. – W tym roku zlecimy opracowanie dokumentacji technicznej na jego wykonanie – dodaje.

Nakaz konserwatorski obejmuje dwa etapy. Pierwszy już wykonano (usunięcie samosiejek oraz zabezpieczenie okien i drzwi) – nawet przed terminem, bo ten wyznaczony został na koniec lutego. Do końca lipca 2017 trzeba m.in. naprawić dachy i spękane mury, zabezpieczyć teren po zapadniętych piwnicach (kryptach) i założyć instalację odprowadzającą deszczówkę. Ks. Szymański nie ukrywa, że parafia nie jest w stanie udźwignąć ciężaru dalszych prac. Ale otwarte pozostaje też pytanie, co dalej ze zborem? W jaki sposób ta wyjątkowa na naszym terenie budowla może jeszcze służyć mieszkańcom, nie tylko okolicznym.

– Może znajdzie się inwestor, ktoś z pomysłem na zagospodarowanie dawnego zboru – mówi proboszcz z troską, ale i nadzieją w głosie. – Parafianie chcieliby, żeby w przyszłości nie był to obiekt zamknięty, ale by służył celom społecznym. Może zainteresuje się nim jakieś muzeum?

Dobry gospodarz – to byłoby najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza że także legnicka Kuria nie stawia przeszkód, jeśli chodzi o dalsze losy budowli.

– Gdyby pojawiłby się sensowny pomysł na zagospodarowanie zboru, to diecezja byłaby skłonna przekazać obiekt, w dobre ręce – powiedział nam ks. Waldemar Wesołowski, rzecznik Kurii.

Z kart historii: Dzieje tego miejsca są bardzo ciekawe i tajemnicze, a także pełne nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń. W 1295 roku książę głogowski Henryk III wzniósł warowny zamek. Potem, na krótko, posiadłość przekazana została Zygmuntowi Krzysztofowi von Rottenberg. A w 1361 roku Henryk V, książę Żagania, sprzedał zamek razem z Polkowicami i Chobienią. Po raz pierwszy budowla została uszkodzona w 1419 roku, podczas wojny husyckiej. Kolejne zniszczenia przyniosła w XVII wieku wojna trzydziestoletnia. Z różnych przekazów można się dowiedzieć, że po tych wydarzeniach zamek nigdy już nie został odbudowany. Nowy rozdział zaczyna się w 1744 roku, gdy zrujnowana budowla przeszła razem z dobrami w ręce Chrystiana von Busse. To on na jej gruzach postawił zbór (kościół) ewangelicki. W 1884 roku dobudowano neogotycką, wolno stojącą wieżę – dzwonnicę. Cały kompleks odrestaurowano na początku XX wieku, ale niezbyt długo dane mu było cieszyć się odzyskaną świetnością. Dzieła zniszczenia dokonała druga wojna światowa. Pod jej koniec budowla znów zamieniła się w ruinę i taki obraz możemy oglądać do dziś. Dodajmy, że choć dawny zbór znajduje się na terenie parafii w Jędrzychowie, to prawnie należy do Parafii Rzymskokatolickiej w Szklarach Górnych, gmina Lubin.

Doceniając społeczne zaangażowanie mieszkańców i ich firm, także spoza obu parafii, ks. Szymański chce, za naszym pośrednictwem, bardzo im podziękować. A są to: Mariusz Starak, Maciej Marciniak, OSP Sobin, Piotr Cybulski, Zbigniew Krawczyk i jego syn, Mariusz Sznajder, Andrzej i Piotr Machnicki, Mariusz Sznajder, Zbigniew Leńczuk, Czesław Kowalczyk, Agnieszka Sznajder, Grzegorz Nowak, Marcin Sobczak, Jerzy Charyszyn, Jacek Młynarczyk, Tadeusz Budziów z synami, Józef Mazur, Jan Gembara oraz Dariusz Borowczyk z pobliskiej Biedrzychowej.

UR

 

Dodaj komentarz