Autyzm to nie choroba, to odmienność rozwojowa

Synowie Katarzyny Gruchały mieli trzy lata, gdy okazało się, że jeden z nich rozwija się inaczej. – Przedszkolanki zaczęły mi zwracać uwagę, że coś jest nie tak. Dziś już wiem – Maksiu ma autyzm. Brat bliźniak bardzo nam pomaga w codziennym życiu, staram się ich wychowywać tak samo, ale bywają dni, kiedy jest naprawdę ciężko – opowiada lubinianka. Pani Katarzyna wraz z innymi rodzicami słuchała dziś wykładu na temat życia z autyzmem, który odbył się w Szkole Podstawowej nr 3.

W SP 3 uczy kilkanaścioro dzieci ze spektrum autyzmu. – Cyklicznie organizujemy dla rodziców różne spotkania związane z tym tematem, ze względu na to, że mamy uczniów autystycznych. Na szczęście świadomość społeczeństwa jest coraz większa, co widać choćby po funkcjonowaniu tych dzieci w klasach autystycznych. Właśnie do klas integracyjnych rodzice najczęściej zapisują swoje dzieci, bo chcą uczyć je tolerancji – mówi Elżbieta Giżewska, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 3.

Elżbieta Giżewska, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 3

Dzisiejszą konferencję na temat autyzmu poprowadziły specjalistki z Fundacji Prodesta. Mówiono m.in. o roli rodziców w wychowaniu dzieci autystycznych. – Świadomość w ostatnim czasie trochę wzrosła, bo ludzie wiedzą, że autyzm istnieje. Niestety wciąż dominuje przekonanie, że autyzm to choroba – mówi Joanna Ławicka, prezes Fundacji Prodesta. – Klinicznie mówimy o zaburzeniu rozwoju, natomiast tego słowa też staramy się unikać, bo buduje negatywną świadomość. Bo jak coś jest zaburzone, tzn. że nie takie, jak być powinno i należałoby ten stan zmieniać. Na całym świecie forsuje się dziś takie podejście, aby mówić o spektrum autyzmu, jako o pewnym stanie rozwojowym, o pewnej odmienności rozwojowej, tak jak leworęczność – dodaje.

Joanna Ławicka, prezes Fundacji Prodesta

Szefowa fundacji podkreśla, jak ważne jest wczesne zdiagnozowanie autyzmu. – Już w pierwszym półroczu życia możemy zauważyć, że nasze dziecko rozwija się inaczej, niż jego rówieśnicy. Dzieci ze spektrum autyzmu już od urodzenia rozwijają się inaczej. W pierwszych miesiącach najbardziej charakterystyczne jest to, że te dzieci bardziej koncentrują swoją uwagę na obiektach, a nie na ludziach. Tymczasem dzieci o typowym rozwoju są cały czas skoncentrowane na człowieku.

Wczesna diagnostyka jest jak najbardziej wskazana, ale nie po to, żeby wyleczyć dziecko z autyzmu, tylko żeby otoczyć je najlepszym możliwym wsparciem i tak skonstruować środowisko wychowawcze, żeby ono było kompatybilne ze środowiskiem rozwojowym dziecka. Rodzic musi też zrozumieć na czym polega specyfika rozwoju w spektrum autyzmu. Bo najgorsze co możemy zrobić to forsowanie terapii, która ma na celu odmienienie dziecka. To jest niemożliwe. Nie da się zrobić z człowieka z autyzmem, człowieka bez autyzmu. Natomiast wspierając nasze dziecko możemy sprawić, że dziecko ze swoim autyzmem nauczy się żyć w środowisku ludzi nieautystycznych – radzi specjalistka.

Joanna Ławicka uważa też, że błędne jest przekonanie wielu rodziców, że szczepienia powodują autyzm.

– Są tysiące badań na całym świecie, które jednoznacznie wykluczają jakikolwiek związek szczepień ze spektrum autyzmu. Jako społeczeństwo zapłacimy bardzo mocno za forsowanie tego typu wierutnych bzdur. Autyzm i szczepienia nie mają ze sobą nic wspólnego. Jeżeli moment diagnozy zbiegał się w czasie ze szczepieniem w kilku czy kilkunastu przypadkach, to była to korelacja. A korelacja to nie jest związek przyczynowo-skutkowy. Są badania, że dzieci z wysokim spektrum autyzmu pięciokrotnie częściej rodzą w się w rodzinach wybitnych fizyków. Czy związku z tym bycie fizykiem powoduje autyzm? Bo to też jest korelacja – podkreśla szefowa fundacji.

W spotkaniu wzięło udział wielu rodziców autystycznych dzieci. – Życie z autystycznym dzieckiem jest i inne, i trudniejsze. Wymaga wielu wyrzeczeń, poświęceń i dostosowania się do potrzeb dziecka – opowiada Remigiusz Rosiek, tata 11-letniego dziecka autystycznego. – Są dni, kiedy dziecko jest odizolowane, wyłącza się i balansuje na granicy dwóch światów. Ucieka do swojego, autystycznego świata i tylko czasem jest z nami, w świecie, w którym my żyjemy. Kiedy pojawia się jakiekolwiek zagrożenie lub nie psuje mu dana sytuacja, wtedy nie ma z nim kontaktu i odizolowuje się od wszystkich – dodaje.

Katarzyna Gruchała jest mamą 10-letnich bliźniaków Maksa i Oskara. Maks ma autyzm. – Staramy się go traktować normalnie, ale Maks ma też swoje gorsze dni i wiemy, że wtedy musimy odpuścić. Czasem mówi np. że nie chce się ubierać. Wtedy daję mu czas, mówię, że mogę zaczekać godzinę czy dwie, jeśli on potrzebuje tego czasu dla siebie. Mogę sobie na to pozwolić, bo nie pracuję, poświęciłam swój czas dla synów – opowiada lubinianka.

Kobieta przyznaje, że autystyczne dzieci – tak jak jest w jej przypadku – mają największy problem z funkcjonowaniem wśród rówieśników. – Brat go wciąga w kolegów, w wyjścia na dwór, ale nie zawsze się to udaje. – Kupiłam Maksiowi przypinkę – „Nie jestem niegrzeczny. Mam autyzm” – to bardzo dużo daje. Czasem wyjdzie na dwór, popchnie jakieś dziecko, rodzic przeczyta i patrzy na syna zupełnie inaczej. Maks mówi, że ma diabełka w głowie, że to on każe mu tak robić. Ale oczywiście nie wszystko tłumaczymy autyzmem, wiem, kiedy ma gorsze dni, a kiedy próbuje coś w ten sposób usprawiedliwić – zaznacza.

Na szczęście w Lubinie zarówno autystyczne dzieci, jak ich rodzice, otrzymują duże wsparcie ze strony SP 3. – Szkoła daje nam duże możliwości – dzieci mają specjalną salę do terapii, gdzie jest łóżko wodne, terapia kolorami, biofeedback, terapię sensoryczną – Maksiu uwielbia tam przebywać – podsumowuje Katarzyna Gruchała.

Dodaj komentarz