Złotoryjski zalew wciąż nieczynny. Co się stało?

Nie w najbliższą sobotę, jak wcześniej planowano, ale dopiero 10 lipca ma zostać otwarty złotoryjski zalew. Woda jest czysta, pogoda dopisuje, w czym zatem tkwi problem?

Lata, w których złotoryjanie zastanawiali się, czy jako cel letniej kąpieli wybrać basen, zalew czy też dzikie „oczko” przy ul. Zagrodzieńskiej, minęły już bezpowrotnie. Basen od siedmiu lat jest zamknięty, a szanse na powstanie nowego lub remont starego są niewielkie, „oczko” przeszło w prywatne ręce i jego teren odgrodzony. Pozostaje zalew, z którym też już nie jest najlepiej.

Podczas gdy w wielu miejscowościach kąpieliska czynne były już w pierwszych dniach czerwca, wraz z nadejściem pierwszych upałów, oficjalne otwarcie złotoryjskiego zalewu zaplanowano dopiero na 1 lipca. Ta i tak późna data została jeszcze przesunięta.

Złotoryjski sanepid już wcześniej przebadał wodę w zalewie i wszystko było w porządku. Stężenie bakterii E. coli było dwa razy niższe od dopuszczalnego, a stężenie enterokoków – ponad dziesięciokrotnie. Skoro woda doskonale nadaje się do kąpieli, czemu kąpielisko nadal jest zamknięte?

Problem okazał się bardziej przyziemny: zarządca zalewu miał kłopot ze skompletowaniem zespołu, który ma czuwać nad bezpieczeństwem relaksujących się w wodzie mieszkańców.  – Ratownicy, których zatrudnimy, rozpoczną pracę dopiero 10 lipca, dlatego nie możemy dokonać oficjalnego otwarcia w najbliższą sobotę – informuje Jacek Zańko, kierownik Hali Sportowej „Tęcza”, która administruje obiektem.

Pracownicy „Tęczy” wykorzystują dodatkowy czas, by usunąć glony z głównego zbiornika zalewu. Trwa też czyszczenie zbiornika osadowego po Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów. Złotoryjanie natomiast kąpią się na własną odpowiedzialność w zalewie lub Kaczawie. Inni z kolei wyjeżdżają z miasta, szukając ochłody w Rokitkach, Rakowicach czy też na krytych basenach w Jaworze i Chojnowie.

Dodaj komentarz