Złotoryjanin walczy o przywileje niepełnosprawnych kierowców

kazimierz_kozłowski
Kazimierz Kozłowski, fot. Paweł Pawlucy

W regionie ze świecą szukać miasta, które ogranicza swobodę niepełnosprawnych kierowców w strefie płatnego parkowania. Okazuje się, że inaczej jest w Złotoryi, o czym przekonał się ostatnio jej mieszkaniec – Kazimierz Kozłowski. Gdy za wycieraczką znalazł kwit za złe parkowanie, postanowił wyjaśnić sprawę w ratuszu. Burmistrz obiecał umorzyć opłatę, ale to nie zakończyło tematu.

O tym, że złotoryjanin Kazimierz Kozłowski nie boi się głośno wyrażać swojej opinii, kraj przekonał się już w ubiegłym roku, gdy mężczyzna spotkał się w sądzie z policjantami z legnickiej drogówki. O finale procesu informowały ogólnopolskie media, wyrok był bowiem jednoznaczny, podtrzymany zresztą później przez Sąd Okręgowy w Legnicy. 53-latek, który odmówił przyjęcia mandatu za przekroczenie prędkości, ostatecznie obnażył niewiedzę funkcjonariuszy i choć nie doczekał się nawet przeprosin od przedstawicieli komendy, z satysfakcją komentował wtedy: – Chcę, by ludzie zrozumieli, że jeśli nie są winni, nie muszą pokornie pochylać głowy. „Walka” z policją nie musi kończyć się porażką.

Kozłowski był pewny swego, bo od kilku lat za kółkiem chorobliwie wręcz przestrzegał przepisów. W 2009 r. jako kierowca przeżył groźny wypadek, gdy uciekając przed czołowym zderzeniem wjechał w przydrożny mur. Przez 21 dni był w śpiączce, przy życiu utrzymywały go maszyny i personel legnickiego szpitala. Gdy po żmudnej rehabilitacji ponownie stanął na nogi, postanowił zwalczyć traumę, siadając za kierownicą – już jako kierowca niepełnosprawny.

W ostatni piątek marca br. 53-latek przyjechał do centrum Złotoryi, by załatwić sprawę w urzędzie. Zaparkował na kopercie, w pobliżu Rynku, gdzie do niedawna stał znak, potwierdzający, że jest to miejsce dla niepełnosprawnych. Kiedy wrócił do samochodu, parkingowy usiłował wręczyć mu wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej.

zlotoryja_platny_parking– Zgodnie z przepisami ruchu drogowego, jako posiadacz karty parkingowej dla niepełnosprawnych miałem prawo wjechać nawet na deptak, ale nie chciałem stwarzać utrudnień dla przechodniów. Okazało się, że z sąsiedztwa koperty, gdzie zaparkowałem, zniknął znak pionowy, przez co stała się ona miejscem wyłączonym z ruchu – opowiada Kazimierz Kozłowski. – Zdziwiło mnie, że parkingowy wypisał kwit, to przecież bezzasadne. Zaparkowałem na kopercie, czyli w miejscu, gdzie miasto nie ma prawa pobierania opłat. Ani parkingowych, ani dodatkowych – podkreśla złotoryjanin, który z wątpliwościami zgłosił się do magistratu.

Burmistrz Robert Pawłowski wysłuchał mężczyzny i zapowiedział, że jeśli ten napisze podanie, opłata zostanie umorzona. Zaznaczył jednak, że w tej konkretnej sytuacji mógł on zostać ukarany mandatem i punktami karnymi. Efekty rozmowy nie zadowoliły Kozłowskiego. 53-latek stwierdził, że takie rozwiązanie dyskryminuje kierowców, np. przyjezdnych, którzy nie wiedzą, że mogą odwołać się od opłaty dodatkowej. Zdziwiło go również, że miasto pozwala niepełnosprawnym kierowcom parkować za darmo wyłącznie w miejscach wyznaczonych.

I rzeczywiście, to ewenement w skali województwa. A jak przekonuje złotoryjanin – także w skali kraju. W Legnicy posiadacze karty parkingowej dla niepełnosprawnych mogą bez obaw zostawić samochód w dowolnym miejscu w strefie. Podobnie jest w Głogowie. Takiej decyzji nie musieli podejmować w Jaworze i Lubinie, gdzie od kierowców po prostu nie pobiera się opłat za postój.

Robert Pawłowski
Robert Pawłowski, burmistrz Złotoryi

– Nie słyszałem o mieście, które wciąż próbuje nakładać opłaty na inwalidę. Dla przykładu, w Legnicy jest pod tym względem zupełnie inna tolerancja i wyrozumiałość. W ten sposób władze miasta pochylają się nad osobami, które niejednokrotnie poruszają się na wózkach, mają protezy, itd. – przekonuje Kazimierz Kozłowski.

Tymczasem burmistrz tłumaczy, że rozwiązanie stosowane z powodzeniem w innych dolnośląskich miastach niekoniecznie zda egzamin w Złotoryi. Dlaczego?

– W strefie płatnego parkowania mamy 151 miejsc, z czego 18 zostało wyznaczonych dla osób niepełnosprawnych. Moglibyśmy przedłożyć radnym uchwałę zwalniającą z opłaty za postój, ale istnieje obawa, że kierowcy będą nadużywać tego przywileju. Karty może przecież użyć każdy, nawet osoby, które nie mają prawa się nią posługiwać – przewiduje Robert Pawłowski. – Dziś zbieramy dane, liczymy, ilu mieszkańców ma kartę parkingową dla niepełnosprawnych. Z naszych obserwacji wynika jednak, że nie doszło jeszcze do sytuacji, by wszystkie koperty były w jednym momencie zajęte. A nawet gdyby tak się stało, niepełnosprawny kierowca może przecież wjechać na niemal kilometrowy deptak w Rynku – zauważa.

Włodarz Złotoryi dodaje, że konieczność płacenia za postój w Starym Mieście nie wynikała wyłącznie z potrzeby zagwarantowania wpływów do budżetu, co potwierdza obowiązująca dziś i zdecydowanie niewygórowana stawka: 1 zł za godzinę. Celem zmiany było ułatwienie życia m.in. przedsiębiorcom, których dostawcy czy klienci mogą teraz bez trudu znaleźć miejsce, gdzie zostawią swoje auto. – Wcześniej mięli z tym problem. Gdy powstała strefa, do której włączyliśmy dwie ulice w centrum, przedsiębiorcy od razu złapali oddech – tłumaczy burmistrz Pawłowski.

urzad_miejski_zlotoryja2Czy Złotoryja zdecyduje się otworzyć płatne parkingi dla niepełnosprawnych? Przekonamy się niebawem. Najgorętszym zwolennikiem tego ruchu jest oczywiście Kazimierz Kozłowski, który uważa, że przyjęcie stosownej uchwały przez radnych nie wymaga nawet burzliwej dyskusji.

– Niepełnosprawni powinni móc podjechać najbliżej swojego celu. A miasto? Powinno zagwarantować im, że znajdą miejsce parkingowe nawet, kiedy centrum będzie zatłoczone. Nie bez powodu pod supermarketami czy galeriami handlowymi przestrzeń dla zmotoryzowanych inwalidów jest zawsze wyznaczana najbliżej wejścia – kończy złotoryjanin.

Dodaj komentarz