Wojewoda blokuje dużą inwestycję. Prezydent wyjaśnia

Wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak nie zgadza się na budowę centrum przesiadkowego przy legnickim dworcu PKP, ponieważ teren figuruje na mapach przeciwpowodziowych jako zalewowy. – Wydając decyzję oparto się na nieaktualnych danych. W dodatku opracowanych zza biurka – przekonuje Tadeusz Krzakowski i zapowiada, że miasto nie odpuści.

Przypomnijmy, że na stworzeniu w pobliżu dworca centrum przesiadkowego z prawdziwego zdarzenia bardzo zależy gospodarzowi Legnicy. Forsowany przez niego pomysł dojrzewa od kilku lat, co rusz dostarczając przeszkód władzom miasta. Dotychczasowe kłopoty dotyczyły m.in. tego, że nad tamtejszą zabudową czuwa konserwator zabytków, który nie chciał się zgodzić na wyburzenie szeregu budynków w pobliżu stacji kolejowej. Ostatecznie udało się jednak osiągnąć kompromis. Koncepcję poparli także radni, przyjmując w ub.r. uchwałę w sprawie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego.

Jak się jednak okazuje, czerwone światło dla inwestycji włączył wojewoda Paweł Hreniak. Jego służby orzekły bowiem, że nowoczesne centrum miałoby powstać na… terenie zalewowym. I zaskarżyły uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. W ratuszu przypominają, że to nie pierwsza przeszkoda, którą będzie trzeba pokonać, by wymarzone przez prezydenta centrum ostatecznie powstało. I przedstawiają swoje argumenty.

– Podważając realizację inwestycji na tym obszarze wojewoda oparł się na mapach przeciwpowodziowych, które zawierają nieaktualne dane. Powstały one w 2014 r., a od tamtego czasu miasto podejmowało interwencje w tym zakresie, realizując inwestycje chroniące przed powodzią – tłumaczy Tadeusz Krzakowski. I dodaje: – W dodatku mapy zostały zrobione zza biurka i nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji w infrastrukturze przeciwpowodziowej.

Czy miasto ostatecznie będzie mogło realizować inwestycję? Na rozstrzygnięcia trzeba jeszcze poczekać. Wiadomo natomiast, że część obszaru, na którym ma ruszyć inwestycja należy do prywatnego właściciela, który nie chciał słyszeć o sprzedaniu działki miastu.

Dodaj komentarz