Warszawka chce się pozbyć samorządowców (WIDEO)

samorzadowcy
Od lewej: Robert Raczyński, Wiesław Wabik, Rafael Rokaszewicz i Tadeusz Krzakowski

Ograniczenie kompetencji samorządów nie pojawiło się nagle. Włodarze z Zagłębia Miedziowego – Robert Raczyński, Tadeusz Krzakowski, Wiesław Wabik i Rafael Rokaszewicz – są zgodni, że rząd od wielu lat sukcesywnie chce odebrać gminom prawo do decydowania o rozwoju ich małych ojczyzn. Propozycja wprowadzenia dwukadencyjności to tylko kropka na i. – Mówienie o sitwach i klikach w samorządach to metoda PiS-u. Chce nas zohydzić, obrzucić błotem, przypisać nam różne działania, które spowodują, że społeczeństwo będzie miało nas dość i przyzna rządowi rację, że trzeba zmienić samorządowców – mówi wprost włodarz Legnicy.

Prezydent Lubina Robert Raczyński, prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski, burmistrz Polkowic Wiesław Wabik i prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz spotkali się w studiu Tv Regionalna.pl, by w programie „Konfrontacje” porozmawiać o samorządności w Polsce i planach PiS-u, który chce tę samorządność ograniczyć.

Robert Raczyński przypomina, że ingerowanie w działalność samorządów to proces, który rozpoczął się już na przełomie 1995 i 1996 roku.

– Początek lat dziewięćdziesiątych to czas, gdy samorząd szedł pełną parą po zadania państwa, z którym państwo sobie nie radzi. I gdzieś w 1995-96 roku państwo zauważyło, że jest w defensywie, tzn. że samorządności jest coraz więcej i że te zadania są wykonywane kompetentnie. Ale to oznaczało, że władza w Warszawie jest coraz mniejsza i władza warszawska się tego przestraszyła – tłumaczy. – W roku 90 samorząd miał więcej do powiedzenia jako samodzielny byt administracyjny, niż dzisiaj. Rok 2017 to schyłek samodzielności – dodaje.

Wtórują mu pozostali włodarze. Wiesław Wabik podkreśla, że Polkowice rozwinęły się w ciągu ostatnich lat, tylko dlatego, że mógł o tym decydować samorząd. – Gdyby decydowała Warszawa, to na pewno nie pozwoliłaby, żeby Polkowice się tak rozwinęły. Te pieniądze z pewnością byłyby inaczej dystrybuowane – uważa włodarz Polkowic.

– Początek lat 90-tych to był czas entuzjazmu, budowania nowej rzeczywistości, wtedy jeszcze partie polityczne nie były tak mocno ustabilizowane. W 1995 roku nurt polityczny był już tak silny, że partie zaczęły ingerować w samorządność. Partie zauważyły, że coś się dzieje poza nimi i to samorządy decydują o kształcie tych naszych małych ojczyzn. Wtedy zaczął się proces stopniowego ograniczania swobody samorządów – zauważa Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.

Dziś tematem numer jeden jest pomysł PiS-u, by wprowadzić dwukadencyjność w samorządach. Dla większości z włodarzy oznacza to, że nie będą już mogli kandydować.

– Jarosław Kaczyński rzucił samorządom, że oni się zajmują tworzeniem sitw. Czyli wynika z tego, że przez osiem lat ich nie tworzą, ale w dziewiątym roku już tworzą? To jest jakaś paranoja intelektualna. Złodziej kradnie natychmiast i nie czeka dziewięć lat. Ja mogę się zgodzić, że dojrzeliśmy w Polsce do tego, że wszyscy powinni pracować maksymalnie dwie kadencje, ale uwzględnijmy wszystkich – posłów, dyrektorów szpitali, sołtysów. A tutaj rewolucja ma dotyczyć tylko wójta, jeszcze z założeniem takim, że on przez osiem lat nie tworzy sitwy, ale w dziewiątym koniecznie ją stworzy, bo taka jest natura ludzka, że w dziewiątym roku tworzy sitwę i kradnie – ironizuje prezydent Raczyński.

Z kolei prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz zwraca uwagę, że w działaniach PiS-u najgorsze jest to, że ustawy podejmowane są na szybko, nocą, bez żadnych konsultacji społecznych. – Obawiam się, że któregoś dnia obudzimy się i okaże się, że w nocy PiS podjął stosowne ustawy i samodzielnie zdecydował jak ma wyglądać nowa Polska samorządowa. I obawiam się, że wszyscy będziemy zaskoczeni – zaznacza Rafael Rokaszewicz.

Zdaniem prezydenta Głogowa, rząd chce zawłaszczyć Polskę samorządową. – Tak sobie policzono, że jednym takim posunięciem pozbędzie się trzy czwarte samorządowców, gdzie zdecydowanie większość tych ludzi nie jest w ogóle uwikłana w partie polityczne. To są osoby wybrane przez społeczeństwo, które dobrze potrafią rządzić gminą. PiS chce zawłaszczyć samorządy i zrobić to nieuczciwie, żeby totalnie rządzić całym krajem – podkreśla Rokaszewicz.

A co jeśli PiS rzeczywiście wprowadzi dwukadencyjność w samorządach? Jakie plany mają włodarze? W Zagłębiu Miedziowym kandydować będzie mógł tylko Rafael Rokaszewicz, ponieważ prezydentem jest pierwszą kadencję. Pojawiły się plotki, że prezydenci zamienią się miastami, np. prezydent Lubina będzie startował w Legnicy i odwrotnie. – My kochamy swoje miasta. To są tylko plotki, a my nie jesteśmy plotkarzami – ucina Robert Raczyński.

– Dziś pracujemy tak, jakbyśmy mieli urzędować kolejną kadencję. Zostaliśmy wybrani przez mieszkańców i wywiązujemy się ze swojej roli. Wybory też możemy przecież przegrać, więc każdy z nas ma pomysł na przyszłość. Póki co, nasza kadencja jeszcze trwa, mamy zobowiązania wobec mieszkańców – dodają zgodnie włodarze Lubina, Legnicy, Polkowic i Głogowa.

Dodaj komentarz