W szkołach jest coraz gorzej. Kontrola NIK miażdży reformę Zalewskiej

Gorsze warunki nauczania w co trzeciej szkole, mniej zajęć pozalekcyjnych w połowie z nich, w większości naruszenie zasad bezpieczeństwa, trudności organizacyjne i lokalowe – to zaledwie kilka skutków ostatniej reformy oświaty, wskazanych w ostatnim raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Wnioski z kontroli są zatrważające: w polskiej edukacji dzieje się coraz gorzej, a sporą winę za to ponosi ostatnia reforma, przeforsowana przez minister Annę Zalewską.

NIK w ciągu czterech miesięcy skontrolował bezpośrednio 48 szkół publicznych, 48 jednostek samorządu terytorialnego oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej. Oprócz tego specjalne ankiety wypełniło 6 846 szkół oraz 1 935 jednostek samorządu terytorialnego. Jedną z badanych placówek była Szkoła Podstawowa nr 1 im. Powstańców Wielkopolskich w Legnicy.

Z raportu NIK wynika, że zmiany w systemie edukacji były przygotowane nierzetelnie, a ich wdrażanie spowodowało więcej problemów niż korzyści.

Minister Edukacji Narodowej w latach 2016-2018 nierzetelnie przygotował i wprowadził zmiany w systemie oświaty. Przygotowując reformę, nie dokonał rzetelnych analiz finansowych i organizacyjnych skutków projektowanych zmian. Nie dysponował pełnymi i rzetelnymi danymi na temat:
– kosztów reformy,
– stanu przekształcenia lub likwidacji gimnazjów,
– liczby nauczycieli przeszkolonych z nowej podstawy programowej,
– możliwości przyjęcia do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych absolwentów VIII klas szkół podstawowych oraz trzecich klas wygaszanych gimnazjów (tzw. podwójnego rocznika).

– czytamy w ogólnej ocenie raportu NIK.

Minister edukacji Anna Zalewska przewidywała, że reforma będzie sfinansowana z części oświatowej subwencji ogólnej oraz oszczędności samorządów. Tymczasem w latach 2014-2017 wydatki organów prowadzących na zadania oświatowe wzrosły o 12,1 proc. przy wzroście subwencji o 6,1 proc. Dodatkowo minister błędnie założyła, że reforma przyniesie samorządom oszczędności z tytułu dowożenia dzieci, podczas gdy wydatki te wzrosły.

NIK zbadał, że w 34 proc. polskich szkół warunki nauczania się pogorszyły, a w 56 proc. się nie poprawiły.

źródło: „Zmiany w systemie oświaty” – raport NIK

Minusem są także warunki lokalowe oraz nauka na zmiany. W ośmioklasowych szkołach podstawowych wzrósł współczynnik zmianowości, co oznacza, że dyrektorzy mają coraz większe trudności z ułożeniem planów lekcji. Nierzadko zajęcia wymagające dużej koncentracji, na przykład matematyka, często odbywają się na ostatnich godzinach.

W co piątej badanej szkole pogorszyły się też warunki lokalowe. Utrudniony jest dostęp do sal gimnastycznych, pracowni przedmiotowych i świetlic. NIK odnotowuje, że zajęcia wychowania fizycznego często prowadzone są w przestrzeniach do tego niedostosowanych, m.in. na korytarzach:

W żadnej ze skontrolowanych szkół nie zorganizowano uczniom zajęć z pełnym uwzględnieniem higieny pracy umysłowej, nie zostały tym samym stworzone optymalne warunki do efektywnego przyswajania wiedzy.

Problemem jest też doposażenie pracowni przedmiotowych w pomoce dydaktyczne. Do stycznia tego roku co czwarta szkoła, ze względu na brak pieniędzy, nie przygotowała lokali na potrzeby klas siódmych i ósmych. Na początku roku szkolnego 2017/2018 r. w jednej trzeciej szkół, w tym w SP nr 1 w Legnicy, brakowało podręczników dla uczniów zaczynających naukę według nowej podstawy programowej. Rok później, 1 września zabrakło podręczników i ćwiczeń dla wszystkich uczniów w 28 proc. szkół.

O ponad połowę wzrosła też ilość tzw. nauczycieli wędrujących, czyli takich, którzy muszą uzupełniać etat w więcej niż jednej szkole. A to oznacza, że ich dostępność dla uczniów i zaangażowanie w życie konkretnej placówki drastycznie zmalały.

źródło: „Zmiany w systemie oświaty” – raport NIK

Wśród innych problemów, które odnotowali kontrolerzy NIK w legnickiej szkole, było m.in. umeblowanie nieadekwatne do potrzeb uczniów. Placówka nie dysponowała też kompletem lektur wymaganych w obowiązującym programie, a w jej pracowni chemicznej nie było niezbędnego wyposażenia.

SP nr 1 w Legnicy (fot. z archiwum szkoły)

– Wszystko rozbija się o pieniądze, które miały być, a których nie ma – mówi Dariusz Lisowski, dyrektor SP nr 1 w Legnicy. – Jako szkoła musimy kupować wyposażenie z certyfikatami i atestami, co powoduje, że te wszystkie rzeczy są dużo droższe. Nasze krzesła kosztują znacznie więcej niż zwykłe meble. Jakoś sobie musimy radzić, ale mówienie, że wszystko jest dobrze, mija się z naszą rzeczywistością. Tu na dole, sprawy wyglądają zupełnie inaczej.

Na niedostateczne finansowanie zmian w systemie oświaty wskazują też inne samorządy.

– W naszym przypadku największym problemem były kwestie finansowe związane z wdrożeniem tej reformy. Lekko licząc w ciągu dwóch lat musieliśmy wydać na ten cel z miejskiego budżetu około trzech milionów złotych. Pieniądze te były potrzebne głównie na dostosowanie obiektów, pomoce naukowe czy stworzenie nowych pracowni, których wcześniej nie było. Drugą trudnością było dla nas ustalenie nowej sieci szkół. Trzeba było się zastanowić, co zrobić z poszczególnymi gimnazjami – komentuje Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w lubińskim ratuszu. Jego zdaniem jednym z problemów reformy było jej zbyt szybkie wprowadzenie: – Uważam, że została wdrożona ad hoc, praktycznie z dnia na dzień. Czy zmieni ona jakość oświaty na lepsze? Nie wiem. Mocno dyskusyjna kwestia – dodaje.

Pełny raport można pobrać tutaj. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zgadza się z oceną sytuacji NIK.


W komunikacie MEN czytamy m.in.:

Szkoły są przygotowane na przyjęcie zwiększonej liczby uczniów, dysponują odpowiednią liczbą sal dydaktycznych. Kompleksowe analizy dostępności pomieszczeń i liczby miejsc w szkołach zostały przeprowadzone przed wdrożeniem reformy oraz w trakcie jej wdrażania na podstawie nowych, precyzyjnych danych ze zmodernizowanego systemu informacji oświatowej. Potwierdzają one, że nie będzie nauki na zmiany w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych, albo wystąpi w marginalnym zakresie.

W SP nr 1 w Legnicy w 21 oddziałach uczy się 470 uczniów. Sal w szkole jest 13. Część dzieci zaczyna naukę o godz. 11.00 i kończy ją o 16.15. Brak wyposażenia w sali do nauki chemii zastąpiono programem symulującym eksperymenty w obrazie 3D. Brakujące lektury zostaną kupione z pieniędzy pozyskanych w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, w którym częściowo partycypuje miasto.

współpraca: Szymon Kwapiński

Dodaj komentarz