W Polkowicach spór o niedzielny handel był już wieki temu

Spór o handel w niedziele trwa, nie tylko w naszym kraju, już od kilku lat, ale mało kto wie, że w Polkowicach problem ten wywołał kontrowersje już w XVII wieku.

– Jak tylko nasze miasto otrzymało prawa miejskie w 1265 roku, na dobre zaczął rozkwitać w nim handel i rzemiosło – informuje Roman Tomczak, historyk, regionalista z Urzędu Gminy Polkowice. – W takich profesjach jak bednarstwo, tkactwo czy murarstwo celowali nie tylko rzemieślnicy zamieszkujący w obrębie murów. We wsiach otaczających gród nie brakowało dobrych fachowców, którzy chcieli sprzedawać swoje towary w mieście. Niestety, zrzeszeni w cechy rzemieślnicy miejscy szybko zawetowali u księcia prawo do handlu i sprzedaży wyrobów rękodzielniczych wytwarzanych poza miastem.

Rzemieślnicy ci powoływali się na – święte wtedy – prawo mili. Ta znana ze starożytności reguła prawna przewidywała m. in., że wszystkie targi, kramy, składy, np. sukna, piekarnie i karczmy na obszarze o szerokości jednej mili od murów miejskich, musiały być własnością miasta. W praktyce oznaczało to zakaz działalności kupców i rzemieślników spoza grodu. Ci z kolei często naruszali prawo mili. Konflikt był tylko kwestią czasu.

– Tak też się stało i w końcu XVI stulecia miasto wytoczyło im proces, który ciągnął się kilkadziesiąt lat – dodaje Roman Tomczak. – Kres prawnym przepychankom położył dopiero specjalny ukaz cesarza Rudolfa II Habsburga.

W dokumencie wydanym 28 października 1604 roku w Pradze, cesarz potwierdził prawo mili, rozstrzygając w ten sposób spór, ale przyznał Polkowicom tzw. przywilej czterech jarmarków: w poniedziałek – po Trzech Królach i przed Zielonymi Świątkami, w dniu wspomnienia Apostołów Szymona i Judy oraz w niedzielę przed wspomnieniem św. Michała Archanioła. Około 1669 r. niedzielne targi odbywały się nawet 20 razy w roku.

– Nie spodobało się to katolickiej części mieszkańców miasta – dodaje historyk. – W 1678 roku ksiądz Franz Johann Springer, proboszcz parafii świetego Michała Archanioła, wniósł pod obrady miejskie projekt uchwały zakazujący organizowania niedzielnych jarmarków w mieście. Jako alternatywę proponował poniedziałki lub środy.

To z kolei nie spodobało się kupcom i rzemieślnikom. Radni byli w trudnej sytuacji. W końcu, po dwóch tygodniach, wydali opinię. Utrzymano pozwolenie na niedzielne jarmarki, ale zabroniono handlowania podczas trwających mszy św. Nie można było jednak sprzedawać np. zboża, wina, miodu oraz wyrobów rzemieślniczych. Kupcy zaskarżyli decyzję rady do sądu kameralnego w Szprotawie, który nakazał radzie jeszcze raz zająć się sprawą. Ta, 5 grudnia 1679 r., poszerzyła zakres swobód dla handlujących w niedziele. Wtedy proboszcz Springer rozpętał kampanię przeciwko radzie, która poskarżyła się na metody stosowane przez księdza do biskupa głogowskiego. Ten odwołał proboszcza i powołał na jego miejsce przybyłego z Żar ks. Johanna Martina von Riegenberga. Za czasów jego posługi targi w niedziele odbywały się już bez przeszkód, a od 1686 r. można było nawet handlować na nich wódką.

Źródło: Urząd Gminy Polkowice/Fot. UR

Dodaj komentarz