Urzędnicy przestraszyli się… koperty dla prezydenta

Do niecodziennej sytuacji doszło podczas ostatniej sesji legnickich radnych. Obecny na niej orędownik postawienia w mieście pomnika Henryka Pobożnego postanowił wręczyć prezydentowi prezent. A gdy chciał przekazać włodarzowi podarek ukryty w białej kopercie, wywołał niemałe zamieszanie wśród urzędników.

Kiedy radni uporali się już z porządkiem obrad, a sesja w ratuszu dobiegała końca, o głos poprosił Andrzej Lorenc – legniczanin reprezentujący grupę osób, która chce, by na placu Słowiańskim stanęła kolumna Henryka Pobożnego. Sytuacja była wymarzona, w miniony weekend z serca miasta zniknął przecież pomnik Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. A to właśnie Lorenc, wraz z grupą sympatyków, od kilku lat składa do Legnickiego Budżetu Obywatelskiego wniosek o budowę monumentu na cześć Henryka Pobożnego i postawienie jej w centralnym miejscu placu Słowiańskiego.

– W tym roku mamy 770. rocznicę Bitwy pod Legnicą, rozpoczął się również proces beatyfikacji Henryka Pobożnego, który jest najbardziej zasłużonym mieszkańcem dla Legnicy. W Warszawie mają piękną kolumnę Zygmunta, dlaczego u nas nie może stanąć kolumna Pobożnego? – zwrócił się do radnych. – Chciałem przy tej okazji pogratulować prezydentowi Legnicy podjęcia decyzji o rozpoczęciu rewitalizacji placu Słowiańskiego. Wygląda na to, że płyta rynku została pięknie wyremontowana, wcześniej prace trwały przy Najświętszej Marii Panny. Teraz czas na plac, który powinien być wizytówką miasta. Zwracam się zatem z prośbą o poparcie tego społecznego projektu legniczan – podsumował Lorenc, po czym zaprezentował zebranym białą kopertę, tłumacząc, że ma dla Tadeusza Krzakowskiego prezent.

„Koperta?!” – szeptali między sobą zdziwieni i wyraźnie poruszeni tym widokiem urzędnicy. Na reakcję nie trzeba było czekać długo. Gdy tylko orędownik oddania pamięci Henrykowi Pobożnemu ruszył w kierunku prezydenta i jego świty, został zatrzymany przez dyrektor jego biura. Nie było mowy o przepuszczeniu mężczyzny, zanim nie ujawni zawartości tajemniczej koperty. Jak się okazało, wewnątrz legniczanin przechowywał… fragment muru berlińskiego.

– Taki symboliczny prezent dla pana – wyjaśniał w kierunku Krzakowskiego.

Ostatecznie podarek trafił w ręce prezydenta, a jego najbliżsi współpracownicy odetchnęli z ulgą.

Dodaj komentarz