Śledztwo ws. plebanii umorzone. Galiński: Napiszę nawet do papieża!

Zaledwie dziesięć dni trwało śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków służbowych przez byłego i obecnego burmistrza Złotoryi. Prokuratura uznała, że do złamania prawa nie doszło i umorzyła postępowanie. W identyczny sposób potraktowano również dwa inne wątki związane z samowolą budowlaną proboszcza jednej z miejscowych parafii. Grzegorz Galiński, autor wszystkich trzech zawiadomień, zapowiada, że zrobi wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość. Jeśli będzie trzeba, napisze nawet do samego papieża Franciszka.

Sprawa ciągnie się latami i już nie raz trafiała pod oblicze Temidy. Jej początki sięgają poprzedniej dekady, kiedy to przy ul. Chopina w Złotoryi została wzniesiona duża plebania, należąca do parafii pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. W 2001 r. ówczesny burmistrz miasta Jerzy Kluz wydał zgodę na jej budowę oraz zatwierdził projekt budowlany. Kilka lat później okazało się, że dom parafialny powstał z rażącym naruszeniem prawa. Jako pierwszy oficjalnie stwierdził to wojewoda dolnośląski, odpowiadając tym samym na skargi Grzegorza Barana oraz Anny i Stanisława Solarzów, których kamienica sąsiaduje z plebanią. Ich zdaniem decyzja ratusza była niezgodna m.in. z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i przepisami określającymi warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać budynki. Budowla miała uniemożliwiać skarżącym planowanie legalnych inwestycji na swoich działkach.

Ostatecznie wojewoda uznał decyzję burmistrza za nieważną, ale tylko w części obejmującej „pozwolenie na umieszczenie otworu drzwiowego oraz otworów okiennych w elewacji zachodniej”. Podobne nieprawidłowości zauważył też Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego, a następnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Proboszcz parafii pw. NNMP w Złotoryi, ks. Stanisław Śmigielski, chcąc pozostać w zgodzie z prawem, w listopadzie 2011 r. zgłosił Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego (PINB), że nieprawidłowości zostały usunięte. Duchowny poprosił także o przeprowadzenie kontroli. Dwa dni później na miejscu pojawiła się komisja z PINB, która obejrzała budynek, zrobiła zdjęcia i sporządziła protokół z oględzin. Urzędników nie zainteresowało to, że otwory na okna i drzwi zostały „zamurowane” przy użyciu styropianu i pianki montażowej. Uznali widocznie, że skoro zostały zlikwidowane, to wszystko jest w porządku.

Po jakimś czasie ksiądz usunął z drzwi i okien styropian, ponownie doprowadzając do stanu niezgodności z prawem. O samowoli budowlanej proboszcza miał wiedzieć szef złotoryjskiego PINB, Ryszard Porczyński, ale nic z tą wiedzą nie robił.

Tematem tym, choć jest on powszechnie znany wśród złotoryjan, do tej pory niespecjalnie interesowała się również Prokuratura Rejonowa w Złotoryi. Wielokrotnie problem poruszały lokalne media, często dyskutowano o nim też na forach internetowych.

Dopiero pod koniec czerwca tego roku prokuratura zdecydowała się na wszczęcie śledztwa. Dotyczyło ono trzech wątków: poświadczenia nieprawdy w protokole oględzin plebanii przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, wykonania otworów okiennych i drzwiowych na zachodniej ścianie domu parafialnego oraz niedopełnienia obowiązków służbowych przez obecnego i byłego burmistrza Złotoryi, którzy nie powiadomili organów ścigania o bezprawnym użytkowaniu budynku plebanii przez proboszcza. Za każdym razem zawiadamiającym był Grzegorz Galiński, przedsiębiorca z Łodzi, który nie wyklucza startu w nadchodzących wyborach na urząd burmistrza Złotoryi.

Trwające dziesięć dni postępowanie zakończyło się umorzeniem wszystkich trzech spraw. W żadnej z nich prokurator nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego. W charakterze świadków przesłuchano m.in. ks. Stanisława Śmigielskiego oraz Jarosława Łozowskiego i Elżbietę Szarek, pracowników złotoryjskiego PINB, którzy przeprowadzili oględziny. Z treści postanowienia o umorzeniu śledztwa dowiadujemy się na przykład, że „kontrola była dokonywana na zewnątrz i odbyła się wzrokowo” lub, że materiały użyte do likwidacji otworów nie były sprawdzane.

– Według mojej oceny wydanie tak bzdurnego postanowienia w normalnym kraju powinno skutkować natychmiastowym, dyscyplinarnym usunięciem prokuratora z zajmowanego stanowiska – uważa Galiński.

Jego zdaniem jednym z ważniejszych błędów prokuratury było niezapoznanie się z uzasadnieniem wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 2012 r. , który powinien być dla niej swoistym „katechizmem” w tej sprawie. – Zgodnie z otrzymanym wyrokiem WSA burmistrz Ireneusz Żurawski miał obowiązek wyeliminować z obrotu prawnego decyzję swojego poprzednika z 2001 r., ale tego nie zrobił. Poza tym, w chwili gdy zapadł ten wyrok, PINB powinien wydać w stosunku do proboszcza  decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności, nakazując mu zamurowanie otworów oraz doprowadzenie konstrukcji dachu do stanu zgodnego z prawem. Budynek plebanii wchodzi metr na działkę Stanisława Solarza, wywierając nacisk na fundamenty i przyległe ściany zabytkowej kamienicy. To doprowadziło do pęknięcia jednej ze ścian oraz stropu nad piwnicą – tłumaczy.

Galiński zapowiada, że sprawy tak nie zostawi i będzie walczył o sprawiedliwość do końca. Najpierw chce złożyć zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa, w którym będzie się domagał nadzoru służbowego nad wydającym to postanowienie prokuratorem Tomaszem Łozińskim. Zamierza też napisać pismo do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z prośbą o wnikliwy i rzetelny nadzór nad tym postępowaniem oraz wniosek do sądu o przeniesienie postępowania do innej prokuratury spoza apelacji wrocławskiej.

– Równocześnie wystąpię do zwierzchnika proboszcza Śmigielskiego z diecezji wrocławskiej, a jeśli to nie pomoże złożę skargę do prymasa. Jeżeli to też nic nie da, wówczas powiadomię o tym samego papieża Franciszka – zapowiada Grzegorz Galiński.

Przedsiębiorca twierdzi też, że o sprawie poinformował już ogólnopolskie media. Tematem zainteresowała się ponoć telewizja Polsat, która w najbliższym czasie ma go poruszyć w programach „Interwencja” i „Państwo w państwie”.

Dodaj komentarz