Skarżą się na windykatorów. „Oszuści!”

Do naszej redakcji trafiają poirytowani legniczanie, którzy znaleźli w swoich skrzynkach wezwania od wrocławskiej firmy windykacyjnej VEX. – Najpierw było zawiadomienie, a gdy próbowaliśmy wyjaśnić sprawę, zaczęli do nas natrętnie wydzwaniać, by zdobyć nasze dane – przekonują.

Jako pierwszy do naszej redakcji zgłosił się legniczanin, którego rodzice znaleźli w skrzynce na listy zawiadomienie z prośbą o pilny kontakt. W informacji przeczytali, że mają na to 48 godzin. W przeciwnym wypadku sprawą mieli się zająć pracownicy terenowi.

– Rodzice mają już swoje lata, zmartwili się tym zawiadomieniem, ale nie mają żadnych długów więc nie rozumieli, dlaczego trafiło ono akurat do nich – tłumaczy mężczyzna (dane do wiadomości redakcji). I przekonuje, że gdy seniorzy zignorowali wezwanie, z czasem znaleźli wśród korespondencji nowe pismo. – Rodzice mają już dość, stresują się, gdy czytają o tym, że odwiedzi ich windykator – dodaje.

Jak się okazuje, przypadek legnickich seniorów nie jest odosobniony. Pod koniec ub.r. o interwencję w tej samej sprawie poprosiła nas mieszkanka Tarninowa, która wcześniej postanowiła skontaktować się z wrocławską firmą, by wyjaśnić nieporozumienie.

Fot. Czytelnik

– Mąż oddzwonił na wskazany numer, ponieważ nie wiedział, że w każdej skrzynce w naszej klatce jest taka sama wiadomość – wspomina kobieta. – Na wstępie usłyszał pytanie, spod jakiego adresu dzwoni. To go zdziwiło. Stwierdził, że chyba firma wie, komu zostawili wiadomość i jakiej sprawy dotyczy. Odpowiedź była taka sama: proszę podać adres, wtedy powiemy w jakiej sprawie – relacjonuje legniczanka.

Na tym kontakt z firmą się nie urwał. Jej pracownicy „wydzwaniali natrętnie” – jak tłumaczy Czytelniczka – i zostawiali w skrzynkach te same kartki.

– Straszyliśmy ich prokuraturą, w końcu numer wrzuciliśmy na czarną listę. Po głosie i sposobie rozmowy można było wywnioskować, że to był człowiek z „z łapanki”. Z mężem rozmawiała osoba młoda i wręcz bezczelna. Usłyszał nawet: „Niech się pan tak nie denerwuje, bo panu żyłka pęknie”! – opowiada kobieta, która postanowiła ostrzec sąsiadów przed windykatorami. – Ostatnio znów chodzili i zostawiali te same kartki. Ja taką kartkę wieszałam na tablicy ogłoszeń z dopiskiem: „Nie oddzwaniać – oszuści”. Ktoś ją dwukrotnie zrywał, a w końcu przestał wrzucać kartki do skrzynek – kończy.

O praktyki pracowników firmy VEX próbowaliśmy zapytać jej prezesa. Na e-mail wysłany 6 grudnia ub.r. otrzymaliśmy automatyczną odpowiedź z informacją, że do 13 grudnia przebywa on na urlopie. „W miarę możliwości będę odpowiadać, ale proszę o cierpliwość – na wszystkie maile odpowiem po powrocie.” – głosił komunikat. Do dziś jednak nie poznaliśmy stanowiska szefa firmy.

– Nie wierzcie im, to oszuści! – irytuje się nasza Czytelniczka, apelując do legniczan, by po znalezieniu wezwań w skrzynce nie dali się sprowokować i ostrzegli swoich sąsiadów oraz znajomych.

Dodaj komentarz