REGION/KRAJ. Oświatowa rewolucja czy powrót do przeszłości?

Konfrontacje31 marca w całej Polsce utworzone zostaną nowe sieci szkół, które zaczną funkcjonować już w kolejnym roku szkolnym. Reforma systemu edukacji ma – zgodnie z planami rządu – wejść w życie w ekspresowym tempie. Organizacyjny i finansowy ciężar jej wdrożenia spocznie głównie na gminach. Zaniepokojeni są jednak nie tylko przedstawiciele samorządów, lecz również pracownicy oświaty, rodzice i uczniowie. Jak będzie wyglądać polska szkoła od 1 września tego roku, tego na razie nie wie nikt. W dalszym ciągu trwa za to publiczny spór o to, czy ta reforma jest w ogóle potrzebna. O likwidacji gimnazjów rozmawiali politycy w najnowszym programie z cyklu „Konfrontacje” w TVRegionalna.pl.

Najczęstszym argumentem, którym Prawo i Sprawiedliwość tłumaczy potrzebę powrotu do dawnej organizacji szkolnictwa, są problemy wychowawcze.

– Większość rodziców była niezadowolona z reformy, która była poprzednio wprowadzona, w szczególności niezadowolona z gimnazjów. Narzekania docierały do nas przez cały czas, a w kampanii wyborczej były czasem głównym tematem spotkań. Większość rodziców chciała, żeby ich dzieci zdobywały edukację w jednej szkole, do ósmej klasy, pomiędzy ten okres między szóstą a – powiedzmy – dziewiątą klasą jest bardzo trudny w życiu młodego człowieka – tłumaczy posłanka PiS Ewa Szymańska.

– Ja bym to nazwała rewolucją, a rewolucja ma to do siebie, że zawsze ponoszone są jakieś ofiary – ripostuje głogowska posłanka Platformy Obywatelskiej, Ewa Drozd – Samorządy będą się musiały w jakiś sposób tym problemem zająć, ale tymi ofiarami będą tu ci młodzi ludzie i dzieci, którzy wejdą w tę zupełnie nieprzygotowaną reformę. Jestem dziesiąty rok posłem i u mnie nigdy żaden rodzic nie zjawił się w biurze mówiąc, że system edukacji, który w tej chwili funkcjonuje, jest zły.

Z zasadnością reformy oświaty jako takiej zgadza się Elżbieta Stępień, posłanka Nowoczesnej, ale jej zdaniem zmiany przyniosą negatywne skutki, między innymi z uwagi na ingerencję w programy nauczania i pośpiech: – Reforma jest potrzebna, ale ewolucyjna. Mam ogromne obawy, że reforma, którą Państwo wprowadzacie [PiS – przyp. red], jest ukierunkowana na historyczne działanie w jednym kierunku, dewaluację wielu bohaterów, którzy zasłużyli się dla naszej historii – twierdzi parlamentarzystka i dodaje, że prace nad reformą powinny zostać przedłużone o rok.

Takiej potrzeby nie widzi jednak Tymoteusz Myrda, radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Jego zdaniem największym problemem jest pozorność zmian: – Oprócz tego, że zmieniacie nazwę gimnazjum, to co jeszcze zmieniacie? Czy chodziło o spełnienie kolejnej obietnicy wyborczej? Bo jeśli o spełnianie obietnic chodzi, to ja pytam o podatek miedziowy, który dotyczy tego regionu – mówi Myrda, reprezentujący blok Bezpartyjnych Samorządowców, i dodaje, że wdrażana reforma w rzeczywistości nic nie zmienia, jeśli chodzi o system nauczania. Zabrakło w niej bowiem m.in. potrzebnych już korekt w Karcie Nauczyciela, które zniosłyby część przywilejów obciążających budżety samorządowe. – Kodeks pracy, który obowiązuje większość Polaków, nie zawiera nawet połowy tych przywilejów – podkreśla radny.  Z koniecznością zmian w Karcie Nauczyciela zgadza się też posłanka Ewa Drozd.

Premierowe odcinki „Konfrontacji” emitowane są na antenie TVRegionalna.pl w każdy poniedziałek o 18.15 oraz na internetowym kanale stacji:

Dodaj komentarz