Grupa integracyjna z Zielonego Przedszkola została rozwiązana. Rodzice są w szoku. Dzieci z dnia na dzień zostały bez opieki.
Decyzja jest pokłosiem afery, która wybuchła tam kilka dni temu, kiedy to jedna z przedszkolanek została oskarżona o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad niepełnosprawnym dzieckiem.
Wczoraj rodzice spotkali się z dyrekcją, aby dowiedzieć się, jakie kroki są podejmowane w tej sprawie. Zamiast wyjaśnień otrzymali… wypowiedzenie umowy. Dlaczego? Dziś na to pytanie w przedszkolu nikt nie chciał nam odpowiedzieć. Z oświadczenia, które dostaliśmy, wynika, że przyczyną likwidacji oddziału i rozwiązania umowy jest brak kadry.
„Integracyjny oddział przedszkolny miał dotychczas zapewnioną opiekę w postaci czterech pracowników pedagogicznych, sprawujących stała opiekę nad dziećmi. Po odsunięciu od pracy jednego z tych pracowników, kolejny przebywa obecnie na zwolnieniu chorobowym, gdzie rokowania jego szybkiego powrotu są niewielkie, natomiast co do trzeciego z pracowników część rodziców miało zastrzeżenia.” – czytamy w oświadczeniu.
Sprawą od razu zajął się prezydent Głogowa, którego zawiadomili oburzeni głogowianie. Dziś po południu Rafael Rokaszewicz spotka się z rodzicami dzieci.
– Od rana trwają intensywne prace, aby rozwiązać problem. Liczymy wolne miejsca w przedszkolach – informuje Marta Dytwińska-Gawrońska, rzecznik prezydenta Głogowa.
O sprawie wie też Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, które od ubiegłego czwartku prowadzi kontrolę w Zielonym Przedszkolu. Jej wyniki mają być znane na początku przyszłego tygodnia.
Pozostaje też kwestia wypowiedzenia umowy. Jeśli okaże się, że władze przedszkola zrobiły to niezgodnie z prawem, sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu.
Stek kolejnych kłamstw .Po pierwsze cztery panie to były na papierze a nie w rzeczywistości . Jedna z pań została odsunięta bo stosowała metody bardziej podchodzące pod tortury a nie działania behawioralne , kolejna pani od grudnia jest na ciążowym chorobowym o czym mnie jako rodzica poinformowano niedawno a że na salę nie wolno wchodzić tylko trzeba czekać na dole na sprowadzenie dziecka to nie było jak sprawdzić .Niedawno kolejna pani przyniosła l4 ponieważ jest w zagrożonej ciąży a warunki pracy sa karygodne .Jej stan zdrowia jak najbardziej rokuje szansę na wyzdrowienie .Urodzi i będzie jak nowa .To była ironia .Od sierpnia placówka nie potrafiła znaleźć wykwalifikowanej kadry do pracy z dziećmi , gdzie w każdych kadrach szkół leży po kilkanaście podań o przyjecie do pracy .Dzieci schodziły na dół , jak się przyprowadziło dziecko nie dlatego ,że jak to ujęła pani dyrektor-lubią ale dlatego ,że musiałyby zostać w sali same .Jakość przeszła w ilość i to jest pokłosie .Do rodziców broniących placówkę a które zostały w placówce .Dziś nasze a wasze niedługo , bo pokazujecie jak bardzo jesteście bezsilni i ,że zgadzacie się na przemoc, nękanie , wyzysk płacąc do tego niemałe kwoty za miesięczne utrzymanie .Zadajcie sobie pytanie kto w ogólnym rozrachunku na tym straci .Moje dziecko na szczęście jest już bezpieczne i mam nadzieję ,że więcej na takich bezwzględnych kapitalistów , bez grama człowieczeństwa nie trafi.Rodzic dziecka z wyklętej grupy