Prokuratura bada, czy dało się uniknąć tragedii

KGHM ruda miedziCzy wypadku z 23 września 2016 roku, kiedy w kopalni ZG Polkowice-Sieroszowice zginęło trzech górników, można było uniknąć? Sprawdza to lubińska prokuratura. Postępowanie jest w toku, obecnie prokurator czeka na opinię Okręgowego Urzędu Górniczego. Co więcej, okazuje się, że tuż przed tragedią dwie ekipy górnicze miały odmówić zjechania w miejsce, gdzie niedługo potem zginęli ich koledzy.

Do wypadku doszło na oddziale G 5. Zabezpieczona, okotwiona łata skalna spadła na trzech górników. Dwóch zginęło na miejscu, trzeci zmarł w szpitalu. Wszyscy byli pracownikami lubińskiej firmy PeBeKa.

– W przypadku zdarzenia z listopada 2016 roku, w kopalni ZG Rudna, doszło do potężnego wstrząsu górotworu, w wyniku czego zginęło ośmiu górników. Tutaj ciężar dowodowy idzie w innym kierunku – mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Śledczy sprawdzają, czy ten wypadek można było przewidzieć i go uniknąć. – Na dziś prokurator przeprowadził śledztwo w zasadniczym zakresie, przesłuchał świadków, zgromadził całą niezbędną dokumentację i oczekuje na materiały z Okręgowego Urzędu Górniczego. Tam prowadzone są badania w zakresie materiałów, z jakich wykonane zostały kotwy. Należy wyjaśnić, czy materiał ten był w jakiś sposób wadliwy i z tego powodu zabudowana łata odpadła, czy też występujące naprężenie było tak duże, że materiałami i kotwami nie dało się tego zabezpieczyć – tłumaczy Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Prokurator potwierdza też, że sprawdzane są informacje, o których mówią związkowcy. W dniu tragedii dwie ekipy górnicze miały odmówić podjęcia pracy w miejscu, gdzie chwilę później doszło do tragedii. Zjechała tam dopiero trzecia ekipa. Dwóch górników zginęło na miejscu, trzeci zmarł w szpitalu. – Te okoliczności są nam znane. Zostały ujawnione i były sprawdzane – przyznaje Lidia Tkaczyszyn.

Śledztwo jest w toku, sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lubinie.

Fot. KGHM

Dodaj komentarz