Pracują w święta, by inni mogli wypoczywać

Piątek po południu. Zamykasz służbowy komputer, gasisz światło i wiesz, że przez najbliższe dni nie pojawisz się w pracy. Wyjeżdżasz, odpoczywasz i spędzasz czas z rodziną. Tymczasem dla niektórych osób Boże Narodzenie i Nowy Rok to normalny dzień pracy, a kubek barszczu z automatu jest jedynym świątecznym akcentem.

Chociaż 25 i 26 grudnia to dni ustawowo wolne od pracy, istnieją zawody, gdzie na odpoczynek pozwolić sobie nie można. Policjanci, strażacy, lekarze – to oni jako pierwsi przychodzą nam do głowy, gdy myślimy o pracy w święta, niemniej takich ludzi jest znacznie więcej.

W szpitalu nie ma świąt, a ruch jest zawsze. Czasem nawet większy niż w dzień powszedni.

– Najwięcej pracy jest na oddziale wewnętrznym. Zauważalny jest charakterystyczny trend – przybywa osób starszych i schorowanych. Zdarza się, że na kilka dni przed świętami mamy komplet pacjentów, czasem nawet pożyczamy łóżka –  mówi Tomasz Wawrzyński, ratownik medyczny. – Dyżur w święta jest specyficzny. Ktoś się dławi ością z karpia, kogoś boli brzuch z przejedzenia – głównie takie przypadki zgłaszane są na SOR – dodaje.

W święta nie mają też czasu na odpoczynek kierowcy autobusów. Choć większość z nas spędza dni przy świątecznym stole, to miejska komunikacja nie może stanąć.

– Długie wyczekiwanie na autobus i marznięcie na przystanku może pokrzyżować świąteczne plany – opowiada Patrycja Jędryczko, kierowca autobusu. PKS w Lubinie dba o to, by takie incydenty były rzadkością.

 – Święta to czas rodzinnych spotkań, a dotrzeć jakoś trzeba. Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na luksus posiadania samochodu. Liczyłam się z tym, gdy podejmowałam pracę. Wiem, że transport jest ważny i czuję się potrzebna. Kiedy człowiek tak to sobie tłumaczy, jest mu trochę lżej, gdy opuszcza swoją rodzinę w święta i siada za kierownicą autobusu – opowiada kobieta.

Jedni jeżdżą autobusami, inni wybierają taksówki. Przez to taksówkarze też nie mają czasu na świętowanie. Łukasz jest kierowcą w jednej z firm przewozowych w Lubinie. W wigilijny wieczór będzie jeździł. Dyżury pełni od lat i przyznaje, że do świąt poza domem można się przyzwyczaić. Zwłaszcza, że wcześniej pracował jako kurier.

– Ruch w święta jest bardzo duży, praca trwa od rana do wieczora. W dni świąteczne zdarza się więcej dalszych kursów, takich jak np. Głogów czy Legnica, bo komunikacja międzymiastowa jest rzadsza. Sytuacja, którą dobrze pamiętam to starszy pan, który poprosił o kurs do Kielc – mówi Łukasz Cyrulak, kierowca taksówki.

– Praca kuriera, którą wykonywałem wcześniej, również przeżywała oblężenie przed świętami. Dużo nerwów i pośpiechu. Chociaż bywały też śmieszne momenty – zdziwienie na twarzy dziecka, które otworzyło mi drzwi i zamiast świętego Mikołaja zobaczyło obcego mężczyznę – śmieje się Łukasz. – Teraz jestem taksówkarzem i chwalę sobie tę pracę. Mimo nawału pracy, dni świąteczne są wyjątkowo miłe, ludzie są życzliwi, uśmiechnięci, jest mało sytuacji nerwowych. Taki nastrój w taksówce mógłby panować cały rok.

Dodaj komentarz