Pożar w Kłopotowie: znów mowa o podpaleniu (WIDEO)

Śmieci na składowisku odpadów w Kłopotowie wciąż się palą. Jak mówią lubińscy strażacy, w najgorszym przypadku gaszenie potrwa jeszcze tydzień, w najlepszym trzy dni. Wszystko wskazuje na to, że było to podpalenie.

Ogień pojawił się wczoraj chwilę po godzinie 18. Od tamtej pory na składowisku non stop pracują lubińscy strażacy.

– Do tej pory w akcji gaśniczej wzięło udział ponad 60 strażaków i około 12 samochodów gaśniczych. Z uwagi na rozmiar tego zdarzenia, strażacy co jakiś czas się wymieniają – mówi komendant lubińskiej straży pożarnej młodszy brygadier Eryk Górski. – Pożar wszedł w głąb hałdy śmieci, dlatego jest trudny do opanowania i bez ciężkiego sprzętu nie będziemy w stanie go ugasić – przyznaje.

Strażacy na razie mają problem z pozyskaniem niezbędnego sprzętu. Być może pomoże wójt gminy Lubin. Jakąś maszynę zaoferował też właściciel składowiska. Pali się na powierzchni 60 mkw. i do wysokości hałdy, czyli do około 20 metrów. To nie jest pierwszy pożar, jaki wybuchł w tym miejscu. Podobną sytuację mieliśmy dwa lata temu, a także rok wcześniej.

– Wygląda to gorzej niż rok temu, ponieważ ogień wszedł głęboko w hałdę i jest ciężki do zlokalizowania – przyznaje komendant lubińskiej straży pożarnej. – W najgorszym wypadku gaszenie potrwa do około tygodnia, w najlepszym trzy dni – dodaje, nie kryjąc, że miejsce powstania tego pożaru jest charakterystyczne dla podpalenia i właśnie to straż podaje jako wstępną przyczynę pojawienia się ognia.

Choć policja zajmie się wyjaśnieniem przyczyn dopiero po zakończeniu akcji gaśniczej, to podobne podejrzenia ma właściciel wysypiska, który przejął ten interes bardzo niedawno, bo około dwa tygodnie temu.

– Jestem przekonany, że to jest celowa robota osób niekoniecznie przyjaznych. Według mnie to na sto procent jest podpalenie – mówi Grzegorz Przerywacz, nowy właściciel wysypiska odpadów w Kłopotowie, jednocześnie przyznając, że chce prowadzić uczciwy interes. – Trzeba stworzyć tu linię do przerobu, parę innych rzeczy sortujących. Przede wszystkim chcę pokazać władzom i mieszkańcom, że będzie to wywożone, po to to wszystko kupuję, żeby działać. Będę wywoził i przerabiał te śmieci. Władze będą na bieżąco informowane, będą karty wywozów odpadów. Wszystko będzie jasne i przejrzyste – zapewnia.

O tym, że składowisko ma nowego właściciela władze gminy wiejskiej Lubin dowiedziały się dopiero wczoraj, w dniu wybuchu pożaru. To już czwarty właściciel w ostatnim czasie.

– Te trzy poprzednie firmy miały stosowne pozwolenia, które zresztą zostały im odebrane. A teraz cała procedura będzie musiała się rozpocząć od początku. Nie wiem, czy ktoś uwierzy w kolejne deklaracje i wyda stosowne pozwolenia, bo wielokrotnie okazywało się, że deklarowane działania nie były podejmowane – mówi Maja Grohman, rzecznik prasowy wójta gminy Lubin.

Na razie jednak strażacy muszą opanować pożar, jaki wybuchł na składowisku. Wczoraj unoszący się nad okolicznymi miejscowościami słup czarnego dymu zwabił pod bramę zakładu okolicznych mieszkańców. Z zaniepokojeniem patrzyli na rozwój sytuacji, ponieważ to wysypisko od dawna spędza im sen z powiek.

– Znowu pożar. Ktoś to podpala specjalnie! – można było usłyszeć w niedzielę.

Z początku pojawiło się też ostrzeżenie, że dym może być szkodliwy dla zdrowia, dlatego na miejscu szybko pojawili się specjaliści, którzy zbadali wywiewy.

– Sytuacja początkowo wyglądała naprawdę dramatycznie. Tutaj przed wysypiskiem wczoraj pojawili się mieszkańcy, którzy mówili nawet o ewakuacji. Biały gryzący dym dosłownie spowił Miroszowice i Kłopotów – mówi Maja Grohman. – Wysłaliśmy do mieszkańców gminy komunikat o potrzebie unikania przebywania na zewnątrz, pozamykania okien, ponieważ nie mieliśmy danych dotyczących tego, czy dym jest szkodliwy. Na szczęście jednostka chemiczna z Legnicy bardzo szybko przeprowadziła badania, które nas uspokoiły, a my sami mogliśmy uspokoić mieszkańców, że ten dym, choć jest bardzo uciążliwy, to nie stwarza zagrożenia dla życia i zdrowia. Oczywiście powinniśmy unikać przebywania na zewnątrz, ale nie było zagrożenia skażenia – dodaje.

Dodaj komentarz