Po pijaku staranował latarnię, po czym zgłosił kradzież auta

W dość prymitywny sposób próbował przechytrzyć policję 25-letni złotoryjanin. Jego plan jednak nie wypalił, być może dlatego, że mężczyzna był kompletnie pijany.

Do oficera dyżurnego złotoryjskiej policji wpłynęło telefoniczne zgłoszenie, że na jednej z ulic w Wilkowie samochód uderzył w przydrożną lampę. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce zastali wygiętą lampę, obok której stał osobowy volkswagen golf, oczywiście bez kierowcy w środku…

Kilkanaście minut później na policję zadzwonił mężczyzna, informując o kradzieży swojego auta. Pojawił się też w komendzie, żeby złożyć wyjaśnienia na ten temat. Podczas rozmowy okazało się, że zawiadamiający nie był w stanie podać numeru rejestracyjnego oraz bliższych danych identyfikacyjnych pojazdu. Nie miał też przy sobie dokumentów samochodu i nie potrafił wskazać, gdzie są. Poza tym co chwilę zmieniał wersję wydarzeń, a jego wypowiedzi były niespójne i nielogiczne. Funkcjonariusze postanowili więc zbadać go alkomatem. Okazało się, że mężczyzna był kompletnie pijany – w wydychanym powietrzu miał prawie dwa promile alkoholu.

Mundurowi ustalili, że to właśnie on uderzył w latarnię w Wilkowie. 25-letni złotoryjanin trafił do policyjnego aresztu. Gdy wytrzeźwiał, do wszystkiego się przyznał. Tłumaczył, że historię z kradzieżą zmyślił, chcąc uniknąć konsekwencji prawnych. Dodatkowo okazało się, że mężczyzna w ogóle nie ma uprawnień do kierowania pojazdami.

– Teraz o dalszym losie 25-latka zadecyduje sąd. Przestępstwo kierowania samochodem osobowym w stanie nietrzeźwości jest zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat – informuje st. post. Dominika Kwakszys, rzeczniczka prasowa złotoryjskiej policji.

Dodaj komentarz