Maria Teresa Woronicz, jest pisarką. Po 20 latach spędzonych w Bornym Sulinowie wróciła do Polkowic. Jak twierdzi, „tutaj starszym ludziom żyje się wygodniej, jest opieka i spokój, można pisać”.
Pisarka stara się, by jej twórczość dawała ludziom radość.
– Jest tyle powodów wokół do narzekania, a ja chciałabym, aby ludzie czytając to, co piszę uśmiechali się, bo uśmiech daje wiele – mówi Maria Teresa Woronicz. – Łatwiej się żyje z uśmiechem na twarzy i ludzie inaczej nas traktują.
Jak dodaje, nie ma jednego schematu, według którego pracuje nad kolejnymi wierszami. Słowa spływają na nią w różnych chwilach.
– Mam wrażenie, że los prowadzi moją rękę – dopowiada pani Maria.
Mąż pisarki przyjechał do Polkowic w 1973 roku – za pracą, jak większość wtedy. Gdy przeszedł na emeryturę dostał w prezencie od kolegów z pracy zestaw do wędkowania.
– Postanowiliśmy wtedy wyprowadzić się z Polkowic do Bornego Sulinowa – wspomina. – Tam są idealne warunki do wędkowania i spędzania aktywnie czasu.
Po 20 latach zdecydowali, że wracają do Polkowic, bo tu – jak twierdzi pani Maria – „starszym ludziom żyje się wygodniej”. Cały czas pisze. Wydała już pięć publikacji, głównie poezję, ale na koncie ma też powieść. W najbliższym czasie zamierza też zorganizować spotkanie autorskie w polkowickiej bibliotece.
Fot. UG Polkowice