Patologiczne księstwo z układem hutniczym

Radosław Domagalski-Łabędzki

Mocnymi słowami zakończył swoją pracę w KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki. Odwołany w sobotę prezes miedziowego giganta w ostatniej chwili zdążył jeszcze udzielić wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. W opublikowanej dziś rozmowie menedżer wprost mówi o istnieniu w firmie „układu hutniczego” i licznych organizacyjnych patologii, które kosztują KGHM majątek.

Odwołanie Domagalskiego-Łabędzkiego dla wielu osób było sporym zaskoczeniem, chociaż już pod koniec lutego „DGP” informował, że nad menedżerem KGHM zawisły czarne chmury. Dzień przed sobotnim posiedzeniem rady nadzorczej Karolina Baca-Pogorzelska i Marek Tejchman przeprowadzili z menedżerem wywiad, w którym jako pierwszy prezes w historii miedziowej spółki dobitnie oznajmił on, że w KGHM wytworzyły się wymagające jak najszybszego wyeliminowania patologie. Jako przykład podał decyzje podejmowane w ciągu ostatnich kilku lat w Hucie Miedzi Głogów, głównie związane z wdrożeniem nowej technologii przetwórczej.

Opublikowany dwa dni po odwołaniu prezesa KGHM wywiad odbił się szerokim echem. Scenariusz, w którym Domagalski-Łabędzki jest dymisjonowany jeszcze przed nadzwyczajnym walnym zgromadzeniem, zaplanowanym na 15 marca, ziścił się bowiem w sposób nagły. W dodatku na miejsce ekspresowo odwołanego szefa spółki nie mianowano nikogo innego – po raz pierwszy od 2009 r. firmą kieruje osoba, której powierzono jedynie pełnienie obowiązków prezesa.

Dzisiaj rano Radosław Domagalski-Łabędzki miał się spotkać z dziennikarzami na kwartalnej konferencji prasowej, by porozmawiać na temat bieżących spraw w spółce. Miał również zaplanowany wywiad dla specjalistycznego portalu wnp.pl. Żadnego z tych planów już nie zrealizował.

Krzysztof Tchórzewski podczas wizyty w KGHM

Nieaktualny jest też terminarz Michała Jezioro, odwołanego również w sobotę wiceprezesa odpowiedzialnego za zagraniczne inwestycje KGHM. Jego zadania czasowo powierzono szefowi miedziowych finansów, Stefanowi Świątkowskiemu. Dziś zwierzchnik grupy KGHM zasygnalizował, że to sposób zarządzania zagranicznymi aktywami był powodem zmian w zarządzie firmy: – Rada nadzorcza oczekiwała zmiany linii działania KGHM za granicą. Nadal spółka ponosi duże straty z aktywów zagranicznych, a ma niedosyt inwestycji w Polsce. Potrzeba rozwiązań systemowych, firma musi przestać być taką, która stoi w miejscu. Musi powstać plan wyjścia do przodu. Liczę, że jakieś pomysły się pojawią, będzie rozpisany konkurs na członków zarządu KGHM – powiedział dziennikarzom minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Argument ten wydaje się o tyle zaskakujący, że testy na utratę księgowej wartości zagranicznych aktywów pokazały ich zupełnie inny obraz. W regionie mówi się więc o tym, że odwołanie prezesa było po prostu rezultatem ścierania się różnych frakcji politycznych, w tym przypadku w samym Prawie i Sprawiedliwości. – Ubolewam, że politycy mają tak duży wpływ na działalność tej spółki, że byli w stanie doprowadzić do takiej wolty. W taki sposób nie powinno się zarządzać firmą – mówi nam jeden z rozmówców, bliski managementowi spółki. – Faktycznie, od czasu uruchomienia pieca zawiesinowego mamy problemy z hutnictwem, a prace nad ich rozwiązaniem idą zbyt wolno. Ale twierdzenie, że jest jakiś hutniczy układ, jest chyba zbyt daleko idące.

Nie brak też głosów, że Radosław Domagalski-Łabędzki padł ofiarą prowadzonej przez siebie polityki kadrowej, co w szczególności miało być nie w smak liderowi PiS na Dolnym Śląsku, Adamowi Lipińskiemu.

 

Kadrowe roszady za czasów Domagalskiego-Łabędzkiego dotyczyły w głównej mierze spółek zależnych. Dyrektorzy zakładów odpowiedzialnych za zasadniczy biznes mogli pracować względnie spokojnie. Karuzela wirowała w najlepsze m.in. w Energetyce (tu padł rekord w postaci weekendowej prezesury Mirosława Skowrona), Metraco, KGHM TFI. Tego, czyich naprawdę oczekiwań nie spełnił były już prezes, raczej się nie dowiemy.

Teraz politycy potrzebują trochę czasu, by przeforsować swoich kandydatów na najwyższe stanowisko w Polskiej Miedzi. Na kadrowej giełdzie pojawiają się nazwiska dobrze znane w „Księstwie Lubińskim”, jak nazywają Zagłębie Miedziowe dziennikarze ogólnopolskich mediów. Jednym z typów jest Ryszard Jaśkowski, obecny członek zarządu KGHM. Zdaniem Józefa Czyczerskiego, przewodniczącego miedziowej „Solidarności”, firmą powinien zarządzać ktoś, kto dobrze zna przemysł miedziowy: – Osoba z zewnątrz potrzebuje przynajmniej pół roku, by dobrze poznać spółkę. Jestem przekonany, że mamy u nas menedżerów, którzy są w stanie dobrze pokierować firmą przy obecnych wyzwaniach, jakie przed nią stoją.

Konkurs na stanowisko prezesa KGHM przeprowadzony zostanie na początku kwietnia.

Dodaj komentarz