Nabrali kredytów, by zaspokoić oszusta (WIDEO)

Chcieli zarobić 15 tys. zł, a stracili równowartość trzypokojowego mieszkania w Legnicy. Małżeństwo po sześćdziesiątce dało się wciągnąć w intrygę wymyśloną przez oszusta podającego się za policjanta. Para, w ciągu zaledwie kilku dni, nabrała kredytów, które teraz przyjdzie im spłacać.

To nie była jednorazowa akcja oszustów, ale plan rozłożony na kilka dni. Ryzyko się opłaciło, ponieważ legniczanka nie nabrała żadnych podejrzeń i bezrefleksyjnie wykonywała wszystkie polecenia wydawane przez rzekomego funkcjonariusza. O tym, że padła ofiarą przestępstwa dowiedziała się dopiero wczoraj i tym razem od prawdziwego policjanta.

W poniedziałek, 18 września br., do sześćdziesięciolatki zadzwonił mężczyzna, rzekomy funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego stołecznej policji. Swojej rozmówczyni zdradził sekret, mówiąc, że jest taka tajna akcja, a za udział w niej można zarobić 15 tys. zł. Legniczanka przystała na propozycję i jako osoba wtajemniczona zaczęła wykonywać rozkazy.

Najpierw poszła do banku i z konta oszczędnościowego wybrała 17 tys. zł, które następnie wpłaciła na konto podane przez oszusta. Według zapewnień rozmówcy, rachunek miał należeć do policji. Następnie, w ciągu trzech dni, jej mąż chodził po różnych bankach i wziął kilka kredytów na kwoty od 20 do 40 tys. zł. Gotówkę przelano na konto oszusta.

Hochsztapler usiłował uwiarygodnić się w oczach swej ofiary. Podczas rozmowy telefonicznej poprosił kobietę, by się nie rozłączała i wybrała alarmowy numer policji. Połączenie nie zostało przerwane, a pomimo tego legniczanka wystukała na klawiaturze cyfry 997. Wtedy usłyszała w słuchawce głos mężczyzny podającego się za oficera Komendy Głównej Policji w Warszawie. Rozmówca, oczywiście, potwierdził tożsamość pseudofunkcjonariusza.

Według zapewnień oszusta, w poniedziałkowe południe kobieta miała otrzymać wynagrodzenie w wysokości 15 tys. zł. Kiedy obiecana kwota nie dotarła na jej konto, zadzwoniła do oficera dyżurnego policji, od którego dowiedziała się, że nie było żadnej tajnej akcji. Łącznie małżeństwo straciło 137 tys. zł, z czego na 120 tys. zł zapożyczyło się w bankach.

Dodaj komentarz