Skazany za udział w aferze podsłuchowej Marek F. nie dotarł do zakładu karnego. Pochodzący z Legnicy biznesmen miał dzisiaj rozpocząć odbywanie kary więzienia za nielegalne podsłuchiwanie prominentnych gości stołecznej restauracji Sowa i Przyjaciele.
F. miał spędzić 2,5 roku w zakładzie karnym na warszawskim Grochowie. Taką decyzję wydał sąd drugiej instancji, oddalając apelację obrony biznesmena, który nie stawił się jednak dzisiaj w więzieniu. Jak potwierdził Radiu ZET adwokat Marek Małecki, sąd zarządził przeprowadzenie postępowania odnośnie sytuacji osobistej F. i wstrzymał wykonanie kary.
Informacja ta szybko wywołała w sieci komentarze sugerujące, że decyzja sądu ma podłoże polityczne, ponieważ afera podsłuchowa zrujnowała polityczny wizerunek rządu koalicji PO-PSL, ułatwiając Prawu i Sprawiedliwości wygranie wyborów w 2015 r.
Jeden z kelnerów twierdził, że Marek F. obiecał im, że jak PiS dojdzie do władzy to ich ochroni. https://t.co/pvmQzWilCa
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 23 maja 2018
Jak donosi @RadioZET_NEWS, Sąd wstrzymał wykonanie kary wobec Marka F. Idę o zakład, że to dopiero początek. I Marek F. nie spędzi w wiezieniu nawet jednego dnia
— Mateusz Szymański (@Mat_Szymanski) 23 maja 2018