Małe ofiary: co piąte dziecko doświadcza przemocy fizycznej

Wiktoria walczyła o życie przez miesiąc. Potem organizm czterolatki poddał się – zadany przez matkę cios był zbyt silny. 12-latka z Głogowa walkę dopiero zaczyna, ale jeśli terapeuci nie będą w stanie jej pomóc, na zawsze pozostanie zanurzona w traumie, którą zgotował jej ojciec-pedofil. Gdzie wówczas byli krewni, znajomi, nauczyciele, opieka społeczna, policja…? I co sprawia, że rodzice zamieniają się w oprawców?

Zeszłoroczne statystyki policji wykazały 92,5 tys. przypadków przemocy domowej, w której uruchomiono procedurę „Niebieskiej Karty”. W 13,5 tys. z nich ofiarami byli małoletni.

Sześć lat temu Fundacja Dzieci Niczyje przeprowadziła badania dotyczące przemocy wobec dzieci i młodzieży. Okazało się, że przemoc fizyczna dotyka co piątego polskiego dziecka i ten ponury wskaźnik jest trzykrotnie wyższy niż w Wielkiej Brytanii. 15 proc. badanych dzieci padło ofiarą molestowania seksualnego.

Najmłodsi najbardziej bezbronni

Najczęściej sprawcą przemocy są rówieśnicy. Dorosły odpowiada za co trzecią dziecięcą krzywdę. Dorośli też, mając olbrzymią przewagę fizyczną nad swoimi ofiarami, dopuszczają się zachowań, które są najbardziej katastrofalne w skutkach. Badania z lat 2012-13 wykazały, że Polska zajmuje środkowe miejsce wśród 28 państw rozwiniętych pod względem liczby zgonów dzieci w wyniku przemocy lub drastycznego zaniedbania. Najczęściej ofiarami są dzieci w wieku do 4 lat, które na ogół giną z ręki rodziców lub opiekunów.

Tak było w przypadku Wiktorii, którą 34-letnia matka próbowała najpierw utopić w wannie, a potem poderżnęła jej gardło. Dziewczynka przez miesiąc leżała w śpiączce farmakologicznej. Niestety, lekarzom nie udało się jej uratować. Przegrali też walkę o życie 12-letniej Emilii z Lubina, którą matka wielokrotnie ugodziła nożem. Kobieta zabiła też drugą córkę, 13-miesięczną Laurę. Potem sama próbowała popełnić samobójstwo. Biegli orzekli, że 34-letnia Natalia W. była wtedy poczytalna, ale nie potrafiła wyjaśnić śledczym, co skłoniło ją do zaatakowania córek.

– Wygląda mi to na przypadek samobójstwa rozszerzonego. Nie znam w historii psychologii ani kryminalistyki przypadku, w którym matka najpierw zabiła jedno dziecko, potem drugie, a na końcu próbowała zabić siebie i który można byłoby wytłumaczyć czymkolwiek innym – zakładając oczywiście, że kobieta była zdrowa psychiczna – komentuje Jolanta Zmarzlik, terapeuta dziecięcy z Uniwersytetu SWPS. – Nie potrafię wytłumaczyć takiego działania inaczej, jak tylko próbą ratowania dzieci przez subiektywnie postrzeganym złem tego świata.

Jak zobaczyć zło?

Niestety, nie da się zbudować jednego katalogu symptomów przemocy wobec dziecka. Nie ma zbioru oczywistych zachowań, które mogłyby z miejsca zapalać ostrzegawczą lampkę u sąsiadów, znajomych czy nauczycieli. Rodzajem przemocy może być szarpanie, uderzanie, krzyk, słowne poniżanie czy izolowanie dziecka od otoczenia.

– Najtrudniej wykryć jest przemoc psychiczną, która u dziecka powoduje najpoważniejsze i najtrwalsze skutki. Najłatwiej – fizyczną, która na ogół jest najbardziej spektakularna, chociaż i to nie jest regułą – mówi Jolanta Zmarzlik. – Oczywiście osoby będące blisko rodziny mogą wiele zobaczyć, ale trzeba pamiętać, że osoby znęcające się nad dzieckiem robią bardzo dużo, żeby to ukryć. Bezdyskusyjne trzy objawy mamy wyłącznie przy przemocy seksualnej i są to: ciąża u dziewczynki, obecność nasienia w ciele dziecka i choroba weneryczna. Te jednak daje się zaobserwować u stosunkowo niewielkiej liczby molestowanych dzieci.

Kochają aż za bardzo

W lutym tego roku zatrzymano 50-latka, który przez dwa lata wykorzystywał swoją córkę, dziś 12-letnią. Bestialskie akty, których się dopuszczał, rejestrował na fotografiach. Niebawem głogowianin stanie przed sądem, a dziecku z pomocą ruszyli terapeuci. Z kolei złotoryjska prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko 32-letniemu podejrzanemu o gwałt na 1,5 rocznym chłopcu. Zarzut w tej sprawie usłyszała także matka, która podejrzewając, że jej syn może być ofiarą takiej przemocy, nadal pozostawiała go pod opieką partnera.

Przemoc seksualna budzi szczególnie duże emocje. Potępiani są nie tylko sprawcy, w zdecydowanej większości mężczyźni, ale i matki, w opinii społecznej dające przyzwolenie na wyrządzanie ich dziecku takiej krzywdy.

Psychologowie podkreślają jednak, że w rodzinach kazirodczych zaburzone są relacje między wszystkimi członkami rodziny. Sprawca przemocy usilnie pracuje nad tym, żeby odseparować matkę od dziecka, z kolei matka na ogół źle się czuje w relacji z partnerem – lekceważona, nie kochana, nie szanowana, często sama będąca ofiarą przemocy.

– To nie jest tak, że ona wie i nic z tym nie robi, tylko z lęku przed koniecznością zrobienia czegoś, na przykład rozstania z partnerem, tłumaczy sobie, racjonalizuje to, co widzi. Alternatywa wydaje jej się dużo gorsza od tego, co naprawdę dzieje się w domu – wyjaśnia ekspertka. – Znam przypadek rodziny, w której oboje rodzice byli wykształceni, pracowali, nie było problemu alkoholowego. Wieczorami wspólnie oglądali telewizję. Ojciec siedział na kanapie, obok niego czternastoletnia córka, którą on gładził po włosach i całował po szyi. Matka siedziała z boku, na fotelu i myślała: „Dlaczego on tego nie robi ze mną? Przecież to ja powinnam tam siedzieć… On mnie nie kocha. Nie jestem dla niego atrakcyjna, wartościowa”. Zagłębiona w swoim psychicznym urazie nie myślała o tym, że coś złego dzieje się z jej córką. Dopiero po latach dotarło do niej, że krzywda była po innej stronie. Dlatego, gdy słyszę o matkach, które pozwalały na maltretowanie dziecka, wiem, że to wcale nie jest takie czarno-białe – dodaje Jolanta Zmarzlik.


Artykuł po raz pierwszy ukazał się w „Pulsie Regionu” z 26 lipca 2018 r.

Dodaj komentarz