Lubin zyska nowych mieszkańców (WIDEO)

Lubin zaprosił do miasta 12 polskich rodzin pochodzących z krajów byłego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Najprawdopodobniej osiedlą się tutaj już w przyszłym roku. Pięć takich rodzin już w mieście żyje – przyjechały na zaproszenie KGHM-u i w tej też firmie znalazły pracę.

– Można to uznać za sprawiedliwość dziejową i historyczną, pomagamy naszym rodakom – komentuje wicestarosta powiatu lubińskiego Damian Stawikowski, który zajmuje się sprawą repatriacji w Lubinie.

Repatriacja to bowiem niejako powrót do domu i obejmuje rodziny oraz osoby polskiego pochodzenia, które były deportowane lub zesłane przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, a teraz mieszkają na terytorium obecnych Republiki Armenii, Republiki Azerbejdżanu, Gruzji, Republiki Kazachstanu, Republiki Kirgiskiej, Republiki Tadżykistanu, Turkmenistanu, Republiki Uzbekistanu albo azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej.

Procedura nie jest prosta i trochę trwa. Rodziny, które zdecydują się na osiedlenie w Polsce, muszą się pożegnać z poprzednim życiem – jeśli miały mieszkanie lub dom, sprzedać je. Przekraczając granicę naszego kraju stają się obywatelami Polski.

– Dzięki temu na przykład emeryci mają prawo do emerytury i renty, natomiast rodziny, które mają małe dzieci i spełniają kryteria ustawy 500 plus, dostają 500 zł – mówi Damian Stawikowski.

Lubin wystosował już odpowiednie zaproszenie dla 12 rodzin, a teraz przygotowuje się na ich przyjęcie. Z budżetu państwa otrzymał dotację, około 2 mln zł, na mieszkania wraz z wyposażeniem dla repatriantów, którą gwarantuje Ustawa o repatriantach.

– Część lokali pochodzi z naszych zasobów, część kupiliśmy od mieszkańców. To są mieszkania w różnych częściach miasta – dodaje Stawikowski.

Gdy Lubin zapraszał polskie rodziny ze Wschodu, obowiązywała jeszcze poprzednia wersja Ustawy o repatriantach, która gwarantowała dotację 160 tys. zł na całą rodzinę. Na początku tego roku wprowadzono zmianę. Teraz państwo przyznaje 25 tys. zł na jednego repatrianta. W przypadku trzyosobowej rodziny będzie to więc 75 tys. zł. Za taką kwotę raczej trudno będzie kupić mieszkanie.

– Nowa ustawa według mnie zahamuje repatriację, rząd poszedł w złym kierunku – podsumowuje wicestarosta.

Rodziny, które decydują się na zmianę całego życia i osiedlenie w Polsce, są jednak raczej liczniejsze, zazwyczaj wielopokoleniowe: to rodzice, dzieci, a także dziadkowie.

W Lubinie oprócz mieszkania, będzie na nich także czekać pomoc przy nauce języka polskiego, szkolenia czy podnoszenie kwalifikacji zawodowych. W tej dziedzinie będzie ich wspomagać lubińskie Starostwo Powiatowe oraz Powiatowy Urząd Pracy.

Przez rok będzie się nimi także opiekować tzw. osoba wspierająca. Będzie pomagać im w sprawach codziennych, np. urzędowych czy choćby w załatwieniu wizyty u lekarza.

Taką opiekę mają również repatrianci, których do Lubina, sprowadziła miedziowa spółka.

– Miasto współpracuje z KGHM, prezydent powołał dla żyjących już u nas rodzin taką osobę wspierającą – dodaje wicestarosta.

Joanna Nowak, która opiekuje się rodzinami repatriantów, przyznaje, że to ludzie otwarci i raczej zadowoleni, mówiący, że ich życie zmieniło się na plus.

– W ciągu trzech miesięcy, od kiedy z nimi współpracuję, nie było sytuacji, że coś im się nie podobało – mówi. – Odnajdują się tu bardzo dobrze, nawet ich rodziny zaczęły ich już odwiedzać. Podobają im się mieszkańcy Lubina, to jak ich traktują. Uważają, że to przyjazne miejsce do życia – dodaje.

Władze Lubina nie chciałyby poprzestawać na zaproszonych już repatriantach i w przyszłości zamierzają ściągnąć do miasta kilkaset polskich rodzin ze Wschodu.

– W ten sposób wyrównujemy krzywdy dziejowe i historyczne oraz zaludniamy kraj. Te polskie rodziny to będą nowi mieszkańcy, pracownicy, uczniowie. I powinniśmy się skupić właśnie na Polakach zza Wschodniej granicy, którzy są nam bliżsi kulturowo, językowo i religijnie – podsumowuje wicestarosta Stawikowski.

Dodaj komentarz