Mieszkały w lesie, żywność trzymały w ziemiankach, a posiłki przygotowywały na paleniskach. Tak dziesięć dni spędziła koło Polkowic 30-osobowa grupa ze Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego.
– Dzięki takim obozom potrafimy jeszcze bardziej docenić to, co mamy na co dzień: wygodne łóżko, ciepły prysznic – mówiła jedna z uczestniczek Klara Kopeć. – Poza tym uczymy się samodzielności. No i przeżywamy wspaniałą przygodę. Nie zamieniłabym takich wakacji na inne.
Uczestniczki obozu zrzeszone są w Hufcu Gryfów Śląski. W polkowickim lesie przebywało sześć czteroosobowych grup, w wieku od 12 do 17 lat, pod okiem sześciu opiekunek. Przygotowania do takich wypadów trwają cały rok.
– Każdego roku udajemy się w inne miejsce – powiedziała Marta Majewska, kierownik obozu. – Polkowice to bardzo dobre miejsce. Są tutaj niezwykle przyjaźni ludzie i służby. Las jest doskonale strzeżony. Przez cały pobyt czułyśmy się bardzo bezpiecznie. Napotykałyśmy jedynie biegaczy bądź rowerzystów, którzy pozdrawiali nas, przystawali na chwilę, by porozmawiać.
Na terenie obozowiska harcerki wszystko robiły same. Żywność trzymały w ziemiankach, a posiłki przygotowywały na specjalnych leśnych paleniskach. Do porannej toalety używały prowizorycznych umywalek zrobionych z plastikowych pojemników. Same zrobiły też hamaki.
– Plan każdego dnia jest zbliżony – opowiadała Marta Majewska. – Pobudka o siódmej. Potem apel, na którym omawiamy sprawy codzienne. Dalej, pierwszy blok zajęć. Mamy ciekawe warsztaty: topograficzne, manualne i liturgiczne. O godzinie 12 msza święta, potem przygotowanie obiadu. Po posiłku mamy drugi blok zajęć. Każdy dzień kończy się wieczorną ekspresją. Polega to na tym, że harcerki przedstawiają scenki tematyczne, nad którymi pracowały przed obozem. Jest to takie oderwanie się od codzienności obozu.
Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego, zwana jest też – Skauci Europy.
Fot. UG Polkowice
