Legniccy prokuratorzy chcą ukarać koleżankę uwikłaną w aferę Amber Gold

Prokuratura Okręgowa w Legnicy chce pociągnąć do odpowiedzialności karnej prokurator Barbarę K. za to, że – zdaniem śledczych – jej zawodowe zaniedbania stały się istotną częścią afery Amber Gold. Wniosek o zgodę na to legnicka instytucja złożyła dziś do Sądu Dyscyplinarnego dla Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym.

W grudniu 2009 r. K. rozpoczęła postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, na wniosek Komisji Nadzoru Finansowego. KNF poinformowała wówczas śledczych, że prezes spółki Marcin P. bez zezwolenia prowadzi działalność polegającą na gromadzeniu funduszy klientów. Komisja podejrzewała też, że działalność firmy prowadzona była w sposób mogący narazić klientów na straty materialne.

Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Legnicy wynika, że zaledwie po miesiącu Barbara K. odmówiła wszczęcia śledztwa, nie analizując należycie informacji dostarczonych prokuraturze przez KNF. Decyzję tę oparła między innymi na informacjach o ofercie Amber Gold zamieszczanych przez samą firmę na jej stronie internetowej. W swoim postanowieniu nie odniosła się do kwestii ewentualnego oszustwa na szkodę klientów Amber Gold.

KNF wniosła do Sądu Rejonowego w Gdańsku zażalenie na wydane przez K. postanowienie. Sąd przyznał Komisji rację, ale Barbara K. mimo to nie zbadała, czy Amber Gold ma wystarczająco pieniędzy, by pokryć swoje zobowiązań wobec klientów. Prokurator nie sprawdziła też, w jaki sposób spółka generuje zyski, które pozwalałby na wypłatę tak wysokich odsetek od przyjmowanych depozytów, jak to deklarowała w swoich ofertach. W ocenie legnickich prokuratorów ich koleżanka po fachu zlekceważyła też informacje KNF, że spółka ma zakaz prowadzenia działalności w postaci składowania złota, które miało być gwarancją pokrycia zobowiązań wobec klientów. Nie przejęła się też informacją, że Marcinowi P. były już wcześniej stawiane zarzuty karne i nie uznała za stosowne sprawdzić wiarygodność złożonych przez niego zeznań.

W komisji śledczej ds. afery Amber Gold zasiada m.in. głogowski poseł Wojciech Zubowski (źródło: sejm.gov.pl)

W sierpniu 2010 roku Barbara K. wydała postanowienie o umorzeniu postępowania, ponownie uznając, że w sprawie Amber Gold o przestępstwie nie ma mowy. I znów po zażaleniu KNF są to postanowienie uchylił. W tym czasie pojawiały się już informacje, że spółka nie składa wymaganych prawem sprawozdań finansowych i nie rozlicza jak należy podatków. Mimo to prokurator zawiesiła prowadzone przez siebie postępowanie. Nie zażądała nawet od firmy przekazania dokumentacji finansowo-księgowej. Jednocześnie powołała biegłego rewidenta, mimo braku dokumentów, które umożliwiłyby mu wydanie opinii. Przełożonych wprowadzała w błąd co do terminu wydania opinii biegłego. Braki te zaczęły być uzupełniane dopiero pod nieobecność K. w pracy – zajął się tym wtedy inny prokurator.

Do listy przewinień K. Prokuratura Okręgowa w Legnicy dopisuje też decyzję o wydaniu pełnomocnikowi Amber Gold kopii dokumentów z akt postępowania, mimo że nie był jego stroną. To mogło przyczynić się do utraty dowodów i utrudnić dochodzenie.

Ostatecznie badający ten wątek afery Amber Gold legniccy śledczy doszli do wniosku, że gdyby Barbara K. nie zaniedbała swoich obowiązków i nie przekroczyła swoich uprawnień, sprawa znacznie szybciej ujrzałaby światło dzienne i liczba pokrzywdzonych przez gdańską spółkę osób byłaby dużo mniejsza. Stało się jednak inaczej – Amber Gold kontynuowała swoją działalność do 2012 r. Ucierpiało na tym ponad 11 tys. osób, które powierzyły spółce swoje pieniądze.

Dodaj komentarz