LEGNICA. Kobieta z misją

miedzynarodowo Agnieszka Hamelusz swoją karierę zawodową rozpoczynała na łamach „Panoramy Legnickiej” i w Radiu Plus Legnica. Potem było, już nieistniejące, „Słowo Polskie”. Była dziennikarka nie ukrywa, że do Warszawy zaprowadziło ją uczucie, a konkretnie ówczesny partner życiowy, który był policjantem. Dziesięć lat temu wstąpiła w szeregi Komendy Głównej Policji, gdzie pracuje do dziś. Z przerwami, bo obecnie jest szefem logistyki Jednostki Specjalnej Polskiej Policji w Kosowskiej Mitrovicy, w której służy 115 policjantów, w tym zaledwie pięć kobiet. Od ośmiu prezesuje chórowi KGP, jest także sekretarzem generalnym Sekcji Polskiej IPA (Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji).

Co Cię ciągnęło do Kosowva?miedzynarodowo2

Mocno zaangażowałam się w działalność IPA. Pisałam teksty do periodyku IPA Polska, później byłam przez kilka lat administratorem strony internetowej ipapolska.pl, a w końcu zostałam sekretarzem generalnym sekcji. Poznałam policjantów z kilkudziesięciu krajów świata. Z większością utrzymuję kontakty do dzisiaj, chociażby przez facebooka i e-maile, zdarzają się również telefony. Chęć poznania ich to jedno, ale chodziło mi przede wszystkim o zdobycie nowych doświadczeń, podszkolenie języka angielskiego. Złożyłam raport o wyjazd na misję i przeszłam przez sito kwalifikacji. W sierpniu ubiegłego roku, w ramach Jednostki Specjalnej Polskiej Policji, powierzono mi bardzo odpowiedzialną funkcję szefa logistyki JSPP w Kosowskiej Mitrovicy.

misja 5 kobietJesteś tam jedną z nielicznych kobiet. I to atrakcyjną. Jak się czujesz? Czy jesteś traktowana jak partner czy raczej jak maskotka?

W naszej jednostce jest pięć kobiet, w tym lekarz i pielęgniarka oraz oficer dyżurny. Również mój zastępca to przedstawicielka płci pięknej. Czuję się tu rewelacyjnie, chociaż mam chyba najwięcej pracy. Jestem odpowiedzialna za cały camp, w którym mieszkamy: kwestie związane z utrzymaniem budynków mieszkalnych, ogrzewaniem, zapewnieniem wyżywienia, organizacją uroczystości. Można mi wierzyć albo nie, ale nie czuję się jak maskotka, a wręcz przeciwnie. Nasi kucharze nazwali mnie „Big mama” i nie chodzi tu bynajmniej o moje wymiary, tylko o to, że troszczę się o 114 policjantów przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Uroda, choć to pojęcie względne, nigdy nie przeszkadzała, a wręcz pomaga. Moim zdaniem liczy się jednak bardziej życzliwość, otwartość i uśmiech na twarzy, niż piękna buzia. Kiedy wróciłam po trzytygodniowym urlopie do naszej jednostki, moi międzynarodowi współpracownicy witali mnie słowami „nareszcie wróciłaś”. To bardzo miłe.

Na czym polega wasza praca. Wojna się przecież skończyła…

Praktycznie niczym sie nie różni od tej w kraju w oddziale prewencji, tyle że zostaliśmy przeniesieni na obcy teren. Polscy policjanci patrolują okoliczne miejscowości, eskortują VIP-ów, podczas wyborów strzegą punktów wyborczych, wspomagają lokalną policję w ich działaniach. Mają za zadanie pilnować ładu i porządku publicznego i nie dopuszczać do sytuacji konfliktowych, a w razie czego interweniować. Wojny oczywiście już nie ma, ale nadal można mówić o konflikcie pomiędzy dwoma nacjami: Albańczykami i Serbami o teren obecnego Kosowa.

przedwylotemdokosowaŚwięta Bożego Narodzenia na misji. Jak to jest?

Ponad tydzień wytężonej pracy – zakupy i klejenie pierogów do drugiej w nocy. Sama wigilia trwała ponad dwie godziny i była naprawdę uroczysta, ale później większość musiała wrócić do swoich obowiązków. W pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do Pristiny i robiliśmy zakupy, a na obiad jedliśmy pizzę. Ubawiło nas to, bo raczej w Polsce nie jest możliwe spędzenie Bożego Narodzenia w ten sposób.

Jak długo będziesz w Kosovskiej Mitrovicy?

Do połowy maja, a później wracam do Warszawy.

Na zdjęciach widać, że odnalazłaś się na Bałkanach. Co Cię w nich urzekło?

Konglomerat kulturowy i religijny, tradycje inne od naszych, ale również życzliwość ludzi, łatwość w komunikacji . Szczególnie z Sprzedlotemsmiglemkosovo (1)erbami czy Macedończykami – słowiańskie dusze. Dopóki jestem na misji, mogę wykorzystać wolne chwile na zwiedzanie różnych zakątków Bałkanów, co też z radością robię. Nie jadę na urlop do Polski, tylko zostaję tutaj, bo kiedy wrócę to z pewnością trudniej będzie mi się wyrwać z kraju na weekend do Albanii, która staje się coraz bardziej popularnym kierunkiem turystycznym.

wigiliaMundur to już Twoja druga skóra czy raczej przykry obowiązek, który zrzucasz, kiedy tylko możesz i wkładasz wystrzałową sukienkę?

Mundur wygląda dobrze również na kobiecie, więc dobrze się w nim czuję, ale nie ukrywam, że lubię się też ubrać w „cywilki”. Wszystko zależy od sytuacji. Trzeba brać pod uwagę, że są różne rodzaje umundurowania. W wyjściowym kobiety wyglądają bardzo atrakcyjnie, ale czarnym moro tracą swoją kobiecość. Moro obowiązuje na misji, więc czasami ma się ochotę założyć sukienkę i buty na obcasie.wsukience

Twoje miasto to Warszawa, Legnica czy Kosovska Mitrovica?

Trudno powiedzieć. W Legnicy się urodziłam i nadal mieszka tam moja rodzina, więc odwiedzam ją z sentymentem. Stolica ma swoje wady i zalety, ale teraz mi jej nie brakuje. Mitrovica to małe miasteczko, które można przejść w ciągu godziny wzdłuż i wszerz. Każde z tych miejsc jest inne, ale nie jestem praktycznie do żadnego z nich przywiązana na zawsze. Myślę, że mogłabym mieszkać w dowolnym zakątku, albo przemieszczać się czasami zmieniając miejsce. W każdym zostawiam cząstkę siebie.

Zaglądasz czasem do Legnicy?

Obowiązkowo. Czeka tu na mnie mama, brat z żoną i sześcioletnią chrześnicą oraz babcia, nie wspominając o kilku dobrych znajomych. Zawsze są to podróże sentymentalne.

O czym marzy poważna pani policjant?

Trudne pytanie, bo staram się moje marzenia realizować. Głównie podróżować – zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Jak na razie moje marzenia z młodości się spełniają. W końcu ukończyłam klasę turystyczną w I LO w Legnicy.

MAJA GROHMAN/FOT. ARCHIWUM PRYWATNE POLICJANTKI

Dodaj komentarz