Legnica: Będzie batalia o bon żłobkowy

Na najbliższej sesji legnickich radnych można spodziewać się gorącej dyskusji poprzedzającej głosowanie nad przyjęciem uchwały autorstwa Jarosława Rabczenki i Macieja Kupaja z PO. Zmiany w tzw. bonie żłobkowym negatywnie zaopiniował prezydent miasta. Dlaczego?

Przypomnijmy, że w czerwcu br. rada miejska przyjęła uchwałę, w myśl której na każde dziecko w niepublicznym żłobku lub klubie dziecięcym miasto przekazuje kolejno: 500 i 200 zł. Prezydencki pomysł nie spełnił oczekiwań opozycyjnych radnych, którzy przekonują, że nie taka była intencja zmiany: dziś pieniądze trafiają do placówek, a nie do rodziców. Zdaniem Jarosława Rabczenki i Macieja Kupaja z Platformy Obywatelskiej, dofinansowanie powinno trafiać właśnie do kieszeni opiekunów, bo dotychczasowe rozwiązanie nie sprawiło chociażby, że żłobki obniżyły czesne. Dlatego opracowali projekt nowej uchwały. Jeśli zyska ona akceptację rajców, rodzice zyskają bon żłobkowy, a pieniądze będą trafiać na ich konta. O inicjatywie pisaliśmy TUTAJ.

Jak na pomysł reagują władze miasta? Prezydent Tadeusz Krzakowski negatywnie zaopiniował uchwałę. Jak tłumaczy, powodów jest przynajmniej kilka, a decyzja zapadła po zasięgnięciu opinii prawnej i merytorycznej. Na dokumencie opracowanym przez opozycję Ratusz nie zostawia suchej nitki.

Tadeusz Krzakowski

– Radni przedstawiając ten projekt twierdzą, że wcześniejsza uchwała nie spełniła oczekiwań. Naszą intencją nie było jednak bezpośrednie zmniejszenie czesnego, a pomoc w stworzeniu większej liczby miejsc – tłumaczy Krzakowski. I wspiera swoją opinię danymi z magistratu: przed przyjęciem uchwały w dwóch niepublicznych żłobkach i klubach dziecięcych czekało 36 miejsc. Dziś jest ich w sumie 125, a zatem o 89 więcej i to w sześciu placówkach. Urzędnicy zestawiają to z liczbą dzieci, które w majowej rekrutacji nie dostały się do wymarzonych placówek (67).

Co ciekawe, przedstawiciele Ratusza przewidują, że wprowadzenie w życie zapisów wskazanych przez radnych Platformy… zmniejszy liczbę miejsc, wskutek likwidacji żłobków czy klubów dziecięcych.

– Na komisji zajmującej się sprawą było kilka osób prowadzących taką działalność. Jednoznacznie wyrazili swoje zdanie. Przekonują że bez dofinansowania będą rozważać zamknięcie placówek. Po wprowadzeniu uchwały w nowej treści miejsc w niepublicznych żłobkach czy klubach dziecięcych będzie zatem mniej niż obecnie – przewiduje Dorota Purgal, wiceprezydent miasta.

Władze miasta niczym mantrę powtarzają także, że radni Rabczenko i Kupaj projekt uchwały wręcz „przepisali”, wzorując się na dokumencie funkcjonującym w stolicy. Przekonują przy tym, że rozmawiali z pracownikiem prowadzącym projekt w Warszawie, słuchając m.in. o wszystkich wątpliwościach czy kłopotach. I podkreślają, że Legnica ma inne problemy niż stołeczne miasto, choćby pod względem liczby miejsc we wszystkich placówkach.

– Jest ich w Legnicy 541. Jeśli wyłączymy z tego porównania Wrocław, mamy najwięcej miejsc ze wszystkich pobliskich miast: Jeleniej Góry, Zielonej Góry, Lubina, Świdnicy czy dla przykładu: Wałbrzycha, gdzie na maluchy czeka tylko 275 miejsc – wylicza Tadeusz Krzakowski.

Czy radni przyjmą prezydenckie argumenty? O tym przekonamy się w poniedziałek, 27 listopada.

Dodaj komentarz