Kawa w kocim towarzystwie

Może i nie mówią ludzkim głosem, ale kawę piją. W Lubinie właśnie otwarto kocią kawiarnię „Meow cafe”. Miłośnicy kotów i kawy wreszcie mają swoje miejsce w mieście. Amatorzy kawy mogą się tutaj zatrzymać i spędzić trochę czasu ze swoimi pupilami, a zwierzęta – doświadczyć czułości.

Leniwie się przechadzają, zamiatają ogonem  i urokliwie mruczą na kolanach. Możesz tu przyjść i w asyście kilku kotów wypić kawę, herbatę, zejść ciastko lub odpocząć. W Lubinie właśnie zaczęła funkcjonować kocia kawiarnia.

Kawiarnię przy ul. Osiedlowej prowadzi Fundacja dla Zwierząt „Podaj Łapę”. Jej działaczki od dawna stawiają ponad wszystko dobro bezpańskich zwierząt. Tym razem znalazły alternatywę dla bezdomnych kotów. – Zdecydowałyśmy o utworzeniu kociej kawiarni, podobnej jakie funkcjonują już w innych dużych miastach – opowiada Ewa Chmielewska, wiceprezes Fundacji. – Byłyśmy w Krakowie w takim lokalu i zakochałyśmy się – uśmiecha się kobieta.

To miejsce przyjazne dla ludzi i zwierząt, a kawiarnia połączona jest z kociarnią. Kawiarnia jest na parterze, kociarnia na piętrze. – Te miejsca ze sobą nie kolidują. Na dole znajduje się kawiarnia. Jest to miejsce dla wszystkich. Możemy tam przyjść i napić się kawy, herbaty, zejść ciastko – tłumaczy Ewa Chmielewska.

Łasi kociego towarzystwa muszą udać się na piętro. – Na piętrze mieści się kociarnia. Chcąc się tam dostać, wystarczy zamówić kawę na wynos u nas i iść po schodach. W kociarni przebywa siedem dorosłych oraz dwa małe kotki – opowiada założycielka.

Należy jednak pamiętać, że to koty tu rządzą, nie my. Wszystkich odwiedzających kawiarnię obowiązuje regulamin. – To jest azyl dla kotów i musimy to uszanować. Po kociarni nie biegamy, nie bierzemy kotów na ręce, nie męczymy ich – wylicza wiceprezes Fundacji.

Ze względów bezpieczeństwa, dzieci do lat pięciu nie mają tutaj wstępu, a do lat 14 – mogą przebywać w kociarni jedynie pod opieką rodziców. Wyjątkiem jest niedziela. – Dzieci do lat pięciu mogą przychodzić do nas tylko w niedzielę i tylko po wcześniejszym ustaleniu telefonicznym. Po prostu któraś z nas musi być na miejscu i czuwać nad bezpieczeństwem – tłumaczy Ewa Chmielewska. – Kolejnym obostrzeniem jest to, że w kociarni może przebywać jedynie dwójka małych dzieci naraz – dodaje.

źródło: Lubin.pl

Dodaj komentarz