GDDKiA chwali się S3. Salini wraca na place budowy

Wrocławski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przypomniał na swoim Twitterze, że już od pół roku kierowcy mogą jeździć 11-kilometrowym odcinkiem drogi ekspresowej S3 omijającym Lubin. Tymczasem w najbliższych dniach powinny zapaść ważne decyzje dotyczące feralnego odcinka z Lubina do Polkowic. Lider konsorcjum wykonawczego, włoska spółka Salini, ma niebawem powrócić na place budów innych inwestycji realizowanych na terenie Polski. Czy wróci też na S3?

Kilka dni temu GDDKiA umieściła na Twitterze posta, w którym chwali się tzw. lubińskim odcinkiem S3.

Przypomnijmy, że 11-kilometrowy odcinek, którego głównym wykonawcą była firma Mota Engil, został oddany do użytku dokładnie 27 sierpnia ubiegłego roku. Połączył on węzły Lubin Południe z Lubinem Północ.

Kierowców z Lubina, Polkowic i okolic jednak z pewnością dużo bardziej interesuje teraz inny odcinek trasy S3, o którym już pisaliśmy wielokrotnie i który powinien zostać ukończony już w czerwcu 2018 roku. Mowa oczywiście o feralnym 14-kilometrowym odcinku z Lubina do Kaźmierzowa koło Polkowic.

Jeszcze w tym miesiącu ma dobiec końca 60-dniowy termin, po którym GDDKiA powinno podjąć decyzję co do włoskiego lidera konsorcjum wykonawczego, firmy Salini. Przypomnijmy, że już od co najmniej kilkunastu tygodni place budowy przy omawianej inwestycji świecą pustkami, a wykonawca domaga się od głównego inwestora, czyli GDDKiA, dodatkowych pieniędzy. Więcej o sprawie pisaliśmy m.in. tutaj.

Tymczasem, jak podaje RMF FM, włoski koncern wznowił prace na dwóch innych zakontraktowanych odcinkach w Polsce, mimo że nie dostał od GDDKiA żądanych dodatkowych pieniędzy. Mowa  tu o obwodnicy Częstochowy (fragment autostrady A1) oraz o Zakopiance. Niestety w przypadku budowanej na Dolnym Śląsku ekspresówki nie zanosi się na to, aby w najbliższym czasie ziścił się podobny scenariusz.

– Z tego co wiemy, to wykonawcy nadal nie powrócili na budowę. Czekamy na szczegółowe informacje od inżyniera kontraktu i wtedy zdecydujemy co robić – mówi Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA.

Fot. GDDKiA

Dodaj komentarz