Ekspresowa droga spowodowała komunikacyjny chaos

Podróżujący nie wiedzą, gdzie skręcić, pasażerowie komunikacji zbiorowej – gdzie wysiąść. Busy stają na środku S3 i częsty jest widok ludzi przebiegających przez ruchliwą drogę ekspresową, żeby dostać się do swoich domów. Cierpi także lokalny biznes. Mieszkańcy tracą cierpliwość, boją się, że z początkiem roku szkolnego chaos się powiększy.

Zdezorientowanych kierowców w Karczowiskach nie brakuje. Dojeżdżają do miejsca, w którym urywa się asfalt i zawracają – tylko po to, żeby przy drugim końcu powtórzyć ten sam manewr.

– To prawda, jest chaos, mamy stałych klientów z sąsiednich wsi, którzy nie mogą do nas trafić, obroty spadły, ale mamy nadzieję, że to chwilowe – potwierdza nasze obserwacje ekspedientka lokalnego sklepu.

W imieniu mieszkańców skarży się sołtys Karczowisk.

– Wiemy, że taka inwestycja wiąże się z niedogodnościami, ale wielu sytuacji można było uniknąć, informując nas o zmianach odpowiednio wcześniej i odpowiednio oznaczając zjazdy. Dwukrotnie w piątkowe popołudnie zostaliśmy zaskoczeni. Potem przez cały weekend dzwonią zdezorientowani kierowcy, a goście organizowanych w okolicznych miejscowościach imprez nie wiedzą jak do nas trafić. Co z tego, skoro, do poniedziałku nie ma nawet komu zgłosić uwag – żali się sołtys Dariusz Sędzikowski. – Niedługo rozpocznie się rok szkolny, rodzice są przerażeni – dodaje.

A następne zmiany już niedługo.

– Zmiany w organizacji ruchu uzgadniane są z policją, zarządcą drogi, czyli GDDKiA, a także z władzami gminy. Do zmian, które nastąpiły 4 sierpnia zgłoszono uwagi, z których część została uwzględniona 18 sierpnia przy okazji kolejnej reorganizacji ruchu. Stworzyliśmy bezkolizyjny przejazd wiaduktem nad budową na Zimną Wodę i zjazd do Karczowisk poprzez skrzyżowanie typu T. Od tamtej pory nikt uwag nie zgłosił, ale jeśli takie się pojawią, przekażemy je zarządcy drogi, ponieważ wszelkie modyfikacje wymagają uzgodnień – wyjaśnia Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimeksu, wykonawcy tego odcinka ekspresówki. – Na połowę września zaplanowaliśmy zmiany w organizacji ruchu na granicy Karczowisk i Kochlic. Z naszej strony mogę zapewnić, że o szczegółach poinformujemy także sołtysa Karczowisk – dodaje.

Nie trzeba specjalnych skarg, żeby zorientować się, że zjazd z ruchliwej już S3 do Karczowisk bezpieczny nie jest. Kierowcy w tym miejscu jadą już bardzo szybko, włączyć się do ruchu w godzinach szczytu to duże wyzwanie. Ale problem mają przede wszystkim ci, którzy własnego transportu nie mają. „Busiarze” często wysadzają pasażerów przy ekspresówce, ci przebiegają przez drogę, żeby dotrzeć do domów.

Komunikacyjny chaos dotyka nie tylko samych mieszkańców, ale także lokalny biznes.

– Na razie sytuacja jest dynamiczna, ale z pewnością powstanie S3 oznacza dla nas zmiany. Już teraz liczba klientów znacznie spadła, nie tylko nowych, którzy zatrzymywali się u nas „po drodze”, ale też stałych, którzy nie wiedzą, jak do nas dojechać. Gubią się nasi goście, ale także kontrahenci. Ponadto, nasi pracownicy, którzy nie mają własnego auta, mają naprawdę duży z dojazdem do pracy. Prowadzimy rozmowy z wykonawcą, może uda się poprawić oznakowanie – wymienia problemy Joanna Ślipko, kierownik hotelu w Karczowiskach.

Do nowej sytuacji będzie się trzeba przyzwyczaić, zwłaszcza że w sąsiednich Kochlicach powstaną MOP-y (tzw. Miejsca Obsługi Podróżnych – teren wydzielony w pasie drogowym autostrad i dróg ekspresowych, wyposażony w parking oraz w infrastrukturę zapewniającą odpoczynek podróżnym), które z pewnością przejmą obsługę większości podróżujących tą trasą.

Tymczasem kierowcy z Karczowisk apelują o większą kulturę jazdy.

– Przy tych tymczasowych asfaltowych drogach zrobione są zatoczki po to, żeby samochody mogły się bezpiecznie minąć. Mimo to, wszyscy jeżdżą poboczem i na jezdniach ciągle zalega żwir. Nie musiałoby tak być, gdyby kierowcy zachowali więcej kultury na drodze – mówi nam jeden z mieszkańców Karczowisk.

Dodaj komentarz