Drużynowy oskarżony w sprawie wypadku harcerki w Legnicy

Jerzy J., drużynowy ZHP, oskarżony jest o to, że nie zachował należytej ostrożności w opiece nad małoletnimi harcerzami. Tym samym przyczynił się do wypadku jednej z uczestniczek zbiórki zorganizowanej w obiekcie, który był w trakcie przebudowy.

Akt oskarżenia przeciwko drużynowemu Jerzemu J. skierował do legnickiego sądu Prokurator Okręgowy w Legnicy.

– Oskarżając wymienionego o popełnienie przestępstwa nieumyślnego narażenia mających pozostawać pod jego opieką małoletnich harcerzy na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślne przyczynienie się do upadku z wysokości jednej z harcerek, skutkiem czego doznała ona obrażeń ciała – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Do zdarzenia doszło 13 października 2017 roku na terenie Muzeum Techniki i Motoryzacji w Legnicy, które prowadził Jerzy J. W tym czasie obiekt był w trakcie przebudowy. Otwory w stropie jednego z pomieszczeń nie były zabezpieczone ani oświetlone. Przez jeden z takich otworów małoletnia Dominika spadła z wysokości 2,6 metra na betonową posadzkę. Dziewczynka doznała obrażeń ciała powyżej siedmiu dni.

Dlaczego harcerze byli w tym obiekcie?

– Z ustaleń śledztwa w tej sprawie wynika, że Jerzy J. w dniu zdarzenia zorganizował w prowadzonym przez siebie muzeum zbiórkę Poczty Harcerskiej „Azymut 95” – wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn. – Podstawą jego odpowiedzialności za małoletnich była między innymi deklaracja drużynowego. Zbiórka została zorganizowana w dawnym budynku inwentarskim przy ulicy Sudeckiej w Legnicy, który znajdował się w trakcie przebudowy, a jego stan techniczny w chwili zdarzenia nie dawał gwarancji bezpieczeństwa.

W czasie zbiórki Jerzy J. podzielił harcerzy na dwie grupy. Jedną zabrał do innej miejscowości, by przeprowadzić szkolenie w zakresie szyfrów. Drugą, sześcioosobową grupę zostawił w obiekcie, bez opieki innego pełnoletniego opiekuna. To w niej była Dominika.

– W czasie nieobecności drużynowego Jerzego J. zastęp ten miał za zadanie sporządzenie tarczy strzelniczej do strzelań z łuku sportowego – dodaje Lidia Tkaczyszyn. – Po wykonaniu zadania harcerze przenosili nieporęczny przedmiot na strych. Przechodząc z innymi harcerzami przez nieoświetlone pomieszczenie małoletnia Dominika spadła przez jeden z otworów w stropie do garażu, pomiędzy zaparkowane tam pojazdy, skutkiem czego doznała uszkodzenia ciała.

Pomocy przedmedycznej udzieliła dziewczynce drużynowa, która prowadziła zajęcia ze swoją grupą w innej części obiektu. Wezwała też karetkę. Dominika trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego Jerzy J. nie przyznał się do winy.

– Wyjaśnił, że pozostawił swoich małoletnich bez opieki osoby dorosłej mając zaufanie, iż są na tyle odpowiedzialni i samodzielni, że nie ma możliwości, aby im coś groziło – dodaje rzecznik prokuratury.

Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Legnicy.

Fot. Archiwum 

  1. Dziwi mnie ze są ludzie którzy jeszcze ufają temu byłemu harcerzowi. Czy aby na pewno to pierwszy wypadek pod jego „opieka”? W każdym razie historia kończy się jak zwykle- on niewinny – winne dziecko bo miało być dorosłe a nie dało rady. Teraz stworzył własne pseudoharcerstwo bo ZHP nie chce się go tykać. Zero kontroli, zero nadzoru, czym zreszta chwali się w necie, podobnie jak 34 lata młodsza partnerka – jedna z jego harcereczek.

Dodaj komentarz