Taką zaskakującą opinię wygłosił kilka dni temu prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski, który oficjalnie dołączył do Dolnośląskiego Ruchu Samorządowego. Liderami DRS są prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i marszałek województwa Cezary Przybylski.
Na zorganizowanej w piątek konferencji prasowej, zarówno Krzakowski, jak i Przybylski przekonywali, że dla partii politycznych drzwi do samorządów powinny być… zamknięte! Prezydent Legnicy poszedł o krok dalej i zaliczył do nich nawet… największego konkurenta Dolnośląskiego Ruchu Samorządowego, czyli Bezpartyjnych Samorządowców, których z kolei liderem jest jego dawny kolega, prezydent Lubina Robert Raczyński.
Bezpartyjni zrzeszają dziś dwustu wójtów, burmistrzów i prezydentów w siedmiu województwach kraju. Tadeusz Krzakowski zdecydowanie zaprzeczył, jakoby chciał do nich dołączyć.
Legniccy i lubińscy samorządowcy – i to ze wszystkich opcji politycznych – zaskoczeni słowami prezydenta Legnicy zwracają uwagę, że co najmniej dwuznacznie brzmi krytyka partii politycznych w ustach samorządowca, chcącego uchodzić za niezależnego, a jednocześnie posiadającego legitymację partyjną Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Wciąż nie wiadomo, czy Dolnośląski Ruch Samorządowy utworzy własne listy w poszczególnych miastach i powiatach, czy – jak chociażby było to do tej pory w Legnicy – kandydaci nadal będą startować z komitetów przez siebie utworzonych. Nieznany jest też program ruchu, któremu już dziś wiele zarzucają polityczni oponenci – co ciekawe nawet z tej samej politycznej strony, co lider ruchu w dawnym legnickim.
Dolnośląski Ruch Samorządowy powstał w kontrze do zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości o wprowadzeniu dwukadencyjności. Zrzesza w większości polityków, którym nieaktualna – póki co – zapowiedź PiS była bardzo nie na rękę, gdyż swoje kadencje sprawują już kilkukrotnie. I – jak widać, apetyt na więcej wciąż mają spory.