Chłopak z gitarą na lubińskim rynku

Gra na gitarze, a jego znak rozpoznawczy to czarny kapelusz. Niejako ochrzcił lubiński rynek – wystąpił tu jako pierwszy i gra nadal, bo, jak mówi, jest mile zaskoczony odbiorem lubinian. Uliczny muzykant umila mieszkańcom pierwsze przedwiosenne spacery.

Zaświeciło słońce, mieszkańcy coraz chętniej spacerują wokół ratusza. Widać młodzież na rolkach, rodziców z wózkami i seniorów na ławkach. Serce miasta powoli zaczyna bić, czego wyznacznikiem jest obecność lubinian. Rynek po renowacji szybko doczekał się niecodziennej atrakcji w postaci ulicznego muzyka.

Szymon, bo tak ma na imię młody muzyk, pochodzi z Lubina, ale studiował i grał we Wrocławiu. – Dwa lata temu rozpocząłem studia z zakresu muzyki we Wrocławiu, jednak szybko je porzuciłem. Lubię grać na ulicy – mówi.

Naukę pobierał w nietuzinkowy sposób – chodził po wrocławskich pubach, gdzie uczył się grać od 50-letnich panów. Podkreśla, że to była najlepsza i najciekawsza szkoła.

– Jestem samoukiem. Podpatrywałem stałych bywalców pubów oraz uczyłem się przez YouTube – opowiada. Jest mile zaskoczony odbiorem jego muzyki przez lubinian. Jak mówi, nie jest to Wrocław, ale i tak jest bardzo dobrze.

– Takie rzeczy dzieją się wokół nas każdego dnia i w każdym mieście. Na ulicach, deptakach czy w parkach. Doceńmy to i zatrzymajmy się chwilę, bo warto – mówi lubinianka siedząca na ławce.

Szymona na lubińskim rynku będzie można słuchać do końca wakacji. – Od nowego roku akademickiego planuję wyjechać na studia – odpowiada i zaczyna kolejny utwór.

Fot. K. Skoczylas

Dodaj komentarz