Beata Tadla: Niech nic się już nie zmienia!

tadla5Tylko na regionfan.pl legniczanka z pochodzenia, a dziś jedna z bardziej znanych dziennikarek w Polsce opowiada co wydarzyło się w jej życiu!

Minął rok, od kiedy zobaczyliśmy Cię w „okienku” sztandarowego polskiego programu informacyjnego, czyli „Wiadomości”. Jak z perspektywy 14 miesięcy oceniasz przejście z TVN do TVP?

– To była moja najlepsza zawodowa decyzja. Nie żałowałam jej nawet przez sekundę. Praca w najchętniej oglądanym programie informacyjnym jest ogromnym prestiżem, ale też wyzwaniem i wielką odpowiedzialnością. Otacza mnie fantastyczny zespół. Ludzie, którym bardzo zależy na jakości naszego wspólnego produktu i którzy wiedzą, jaką wartością jest dobrze działający zespół. I choć to praca niezwykle wymagająca i emocjonalnie angażująca, to jednak satysfakcja, potęgowana dobrym słowem od widzów, jest największą nagrodą.

 

I to dobre słowo od widzów zostało wypowiedziane. Otrzymałaś nominację do Telekamery. To dowód na to, że Twoja praca została bardzo wysoko oceniona.

– Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Pracujemy dla widzów. To ich zadowolenie jest celem nadrzędnym. Nominacja jest bardzo miła, kto nie lubi czuć się doceniony? Ale jeśli nie otrzymam statuetki, to nie będę rozpaczać. Niesamowitym wyróżnieniem dla mnie jest już samo to, że znalazłam się w gronie innych nominowanych – wybitnych osobistości.

 

Jak się czujesz jako dziennikarz polityczny, przepytując prawdziwe tuzy polskiego establishmentu. Jaka jest nasza klasa polityczna?

Beata Tadla WiadomosciStudio A– Nie nazywałabym tej grupy klasą (śmiech)! Zdecydowanie bardziej wolałam politykę lat dziewięćdziesiątych. Była może mniej sprofesjonalizowana, surowa, ale w jakiejś mierze bardziej prawdziwa. Dziś króluje PR. Programy często bywają rodzajem teatru, w którym gościom pytania nie przeszkadzają, i tak plotą, co chcą… Politycy ścigają się w inwektywach, bon motach. Stacje informacyjne – chcąc, nie chcąc – muszą żyć z polityką w swoistej symbiozie. A politycy? Są jak wszyscy inni ludzie. Jedni mili i kulturalni, inni toporni, mało inteligentni. Większość to koniunkturaliści. Zdecydowanie bardziej wolę rozmawiać z ludźmi kultury, socjologami, z tych rozmów częściej coś wynika, zostaje w pamięci, wzrusza. Rozmowy z politykami rzadko kończą się konkretnym wnioskiem.

 

Od dawna jesteś osobą publiczną, ale w ciągu tego ostatniego roku ilość informacji w sieci i prasie sięgnęła chyba zenitu. Ja się z tym czujesz?

– Nie mam na to najmniejszego wpływu. Informacje na mój temat rozprzestrzeniają się bez mojej wiedzy i woli. Bywam na okładkach kolorówek, ale nikt nie pyta mnie o zgodę. A tak zwanych anonimowych znajomych mam już taką masę, że się gubię. Kiedyś płakałam z bezradności, dziś już mam dystans. Kiedy dowiaduję się z prasy, co u mnie słychać, co kupuję, jaki mam majątek, że jestem w ciąży, mam kryzys, a nawet, jaki miałam nastrój na wakacjach na drugim końcu świata, to dochodzę do wniosku, że toczą się dwa życia. Jedno moje, prawdziwe i drugie – wymyślone przez pseudodziennikarzy. A najbardziej jest mi przykro, że kreując te historie świadomie wprowadzają w błąd swojego czytelnika. Dla mnie to nie do pomyślenia. Odbiorcy należy się prawda i rzetelność.

 

Prasa kolorowa i plotkarskie portale prześcigają się w doniesieniach o tym, że się rozwodzisz, wychodzisz za mąż, kto będzie na ślubie etc. Jak jest naprawdę, czy Beata Tadla prywatnie jest spełniona?

– Jestem prywatnie człowiekiem bardzo szczęśliwym. Już nie walczę z kompleksami, znam swoje słabe strony, ale wiem też, co we mnie wartościowe. Nie mam w sobie cech destrukcyjnych – zazdrości, nienawiści, złości. Jestem matką najwspanialszego dziecka na świecie, które mobilizuje mnie do wszelkiej działalności, z którego jestem dumna i zawsze będę robić wszystko, by mój syn też był dumny ze mnie. Mam wspierających, mądrych rodziców, na których zawsze mogę liczyć. Otaczają mnie ludzie oddani, sprawdzeni, lojalni. Kocham życie i świat, cieszę się z drobnostek. Szalenie odpowiada mi sposób myślenia profesora Philipa Zimbardo, który przekonuje, że spełnienie to wyzwolenie się z piętna przeszłości, radość z teraźniejszości i czynienie dobra w każdej dziedzinie życia. Ciągle się tego uczę.tadla2

 

TVP i TVP Info pochłaniają gros czasu. Czy zostaje go trochę na drobne przyjemności, krótki urlop, spacer, książkę, film…

– Czasu dla siebie mam bardzo mało, gdy tylko trafi się wolny dzień, natychmiast nadrabiam wszelkie zaległości. Wyspać się bez dzwoniącego budzika to dla mnie prawdziwy luksus. Na kino i książkę czas kradnę sama sobie. Nauczyłam się też go ekonomizować. Ćwiczę oglądając Fakty i Wiadomości (gdy akurat sama ich nie prowadzę), to godzina treningu. Wszystkie telefony załatwiam stojąc w korku. Odpisując na maile, jem. Nie nauczyłam się jeszcze prasować przez sen, ale wszystko przede mną (śmiech)

 

A czas dla przyjaciół…

– Czas jest podstawą przyjaźni. Moi przyjaciele to wspaniali ludzie, a przebywanie z nimi to wielka przyjemność. Jak mogłabym rezygnować z przyjemności? Widujemy się przy każdej możliwej okazji, wyjeżdżamy razem, spędzamy święta. Towarzyszą mi w ważnych chwilach życia – tych pięknych i tych trudnych. Jestem szczęściarą…

 

Kiedy ostatnio byłaś w rodzinnej Legnicy, gdzie mieszkają Twoi rodzice?

– Teraz biję się w piersi… Zdecydowanie zbyt rzadko tu bywam. Rodzice są częściej u mnie. Jest mi przykro, że dawno nie odwiedziłam rodzinnych stron, to na pewno powód do zawstydzenia. Ale kiedy dziecko chodzi do szkoły, a ja nie wiem, co to wolne długie weekendy czy święta, to bardzo ciężko się zorganizować. Nadrobię, obiecuję!tadla1

 

Mało kto o tym wie, ale dajesz upust swoim talentom aktorskim. Wystąpiłaś na deskach teatralnych, a ostatnio także w teledysku i to z wokalem.

– Bez przesady z tymi talentami! Spektakl „Trójka do potęgi” był dużym sukcesem, bo wystąpiło w nim wiele lubianych przez ludzi postaci, niekoniecznie oczywistych dla teatru. Cieszę się, że i ja zostałam zaproszona, bardzo mi się to podobało. Niedawno miałam także małą rolę w serialu Barwy Szczęścia, grałam siebie… To bardzo, bardzo przyjemne! Podobnie, jak udział w charytatywnym teledysku, z którego dochód pójdzie na pomoc dzieciom z autyzmem. Lubię sprawdzać się na różnych polach.

 

Złożyłaś jakieś postanowienia noworoczne….

– Nie, bo nie przywiązuję wagi do końca i początku roku. Nie celebruję też świąt, rocznic, jubileuszy. Każdy dzień to święto! Jeśli coś zamierzam, najczęściej robię to spontanicznie. Nie mam czasu na planowanie.

 

A marzenia…

– Marzę o tym, by w moim życiu już nic się nie zmieniło. Nie potrzebuję niczego szczególnego poza zdrowiem, miłością, prawdziwą przyjaźnią, ukochaną pracą… Nie chcę nic więcej. Tylko, żeby zostało tak, jak jest.

Rozmawiała Maja Grohman

Fot. archiwum prywatne dziennikarkitadla8

Dodaj komentarz